Każdy mówi, że nasze życie jest nieprzewidywalne i tak było z Michałem, który przysłał do naszej redakcji list z prośbą o radę.
Widać było, że człowiek ten już wszystko sobie postanowił, ale nie wiedział, jak pokonać bariery społeczne.
Poniżej przedstawimy w skrócie list naszego bohatera:
Witam, mam na imię Michał, skończyłem 56 lat.
Rok temu w końcu zdałem sobie sprawę, że moja małżonka, z którą żyliśmy prawie trzydzieści lat, jest dla mnie zupełnie obcą osobą i nic dla mnie nie znaczy. Pewnie jesteście ciekawi jak to się stało?
Gdy nasze dzieci dorastały i ukończyły studia, wyruszyły na podbój innych miast ze swoimi wykształconymi umysłami, córka pojechała do Poznania, a syn do Warszawy.
To chyba wtedy poczułem, że ogarnia mnie pustka. Po tym, moje relacje z żoną stopniowo zaczęły się pogarszać. Mieszkaliśmy w tym samym mieszkaniu, ale w osobnych, przylegających do siebie pokojach.
Ostatnio nawet osobno gotowaliśmy, więc postanowiliśmy iść o poradę do psychologa rodzinnego, aby coś zrobić z tą naszą obojętnością wobec siebie i wyjść z tego kryzysu. Postanowiliśmy kupić mały, wiejski domek w najbliższej wsi, aby zmienić otoczenie i polepszyć swoje samopoczucie.
Moja żona siedząc na małym tarasie, popijała dobrego drinka i czytała tanie powieści, które przywiozła sobie z miasta. Ja w międzyczasie zajmowałem się małym ogródkiem warzywnym i drzewami.
Tylko tu, w tej wiosce, poczułem się wreszcie tak beztrosko i dobrze, nie miałem ochoty wracać do tej dusznej, kamiennej dżungli. Postanowiłem więc zostać tu na czas nieokreślony, moja żona wydawała się być zadowolona z tego stanu rzeczy.
Zacząłem spędzać na wsi coraz więcej czasu, do miasta jechałem tylko wtedy, gdy moja żona chciała spędzić weekend w domku. Przywoziłem ją na dwa dni, ponieważ miała jeszcze obowiązki zawodowe. Ja natomiast już byłem na emeryturze górniczej i cały wolny czas spędzałem w naszej chacie. Czasem do miasta przywoziłem trochę świeżych owoców i warzyw, a na drugi dzień wracałem na wieś.
Wtedy stało się coś, co było dla mnie kompletnym zaskoczeniem.
Zacząłem czuć coś do mojej sąsiadki z domku obok. Ona jest cichą, samotną kobietą, młodszą ode mnie ponad dziesięć lat. Pewnego dnia zaczęliśmy rozmawiać, zaproponowałem jej kawę, a nasza rozmowa trwała do rana. Od tego czasu żyjemy z nią po cichu, nikt nas nie widzi, teraz już nawet nie chcę wracać do miasta.
Zastanawiam się nad rozwodem z żoną, ale nie wiem jak to zrobić. Bardzo się boję plotek i ludzi, którzy tylko czekają na okazję, by oczernić imię uczciwego człowieka. Nie chodzi tu o mnie, ale o moją nową przyjaciółkę, nie chcę, aby z tego powodu bała się wyjść z domu.
Jestem gotów oddać mojej żonie cały majątek, który zgromadziłem przez lata, wszystko oprócz domu na wsi, w którym zamierzam mieszkać w przyszłości.
Myślę, ze moje dzieci mnie zrozumieją, gorzej będzie z żoną, ale dla tej miłości poświęcę moje małżeństwo, nie chcę jej stracić.
Jestem kompletnie zdezorientowany, mam duży problem, proszę o poradę, co mam zrobić?