Rodzice współmałżonka w żaden sposób się mogą zrozumieć, że mój mąż rozwiódł się z pierwszą żoną. „Nie rozumiesz, mają wspólnego syna!” – skarży się teściowa.

Jestem żoną mężczyzny, którego rodzice niechętnie pogodzili się z faktem, że ich syn jest już od bardzo dawna rozwiedziony. Chociaż od tego czasu minęły ponad cztery lata, nadal mają kontakt z jego byłą żoną. Pobraliśmy się trzy lata temu i żyjemy absolutnie szczęśliwie. Natomiast teściowa uważa, że ​​jej syn postąpił bezmyślnie i głupio. Uważa też, że za wszelką cenę musi przywrócić więź z dawną rodziną. W końcu był tam jego syn.

Kiedy poznałam Tadka był już rozwiedziony. Podobno zdecydowali się na rozwód za wspólną zgodą, choć najprawdopodobniej zerwali z powodu kochanka żony, z którym zaraz po rozwodzie zamieszkała.

– Może popełniliśmy błąd, kiedy się pobieraliśmy. Matka nalegała na nasz ślub, bo pojawiło się dziecko. Była bardzo zadowolona z niej jako synowej, ale ja nawet nie byłem zakochany. Właśnie ją poznałem i to wszystko. Gdyby nie ciąża, nie ożeniłbym się z nią – tak mi to wyjaśnił mój mąż.

Nie bałam się jego dziecka. Najpierw postanowiłam obserwować sytuację i wtedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie tęskni za tą rodziną, nie był z nią zżyty, był obojętny. A była żona też nie miała co do Tadka żadnych zamiarów, była już zamężna po raz drugi, komunikowali się tylko na temat syna.

Tylko matka męża nie mogła pogodzić się z takim stanem rzeczy. Ojciec też. Nieustannie podejmowali próby zjednoczenia rodziny, a nasz związek odbierali wyjątkowo negatywnie.

– Jesteś jeszcze młoda, masz wszystko przed sobą. Dlaczego chcesz wchodzić z butami w cudzą rodzinę? – zapytała mnie, kiedy byłyśmy same.

Powiedziałam, że gdyby mój mąż był żonaty, nie wtrącałabym się, ale jest całkowicie wolny. Teściowa chciała dodać coś jeszcze, ale przyszedł Tadek i zamilkła. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie będzie możliwe nawiązanie z nią dobrych relacji. Nie byłam tym jednak bardzo zdenerwowana.

Pobraliśmy się i zamieszkaliśmy razem, a ja nie rozmawiałam z teściową z rzadkim wyjątkiem świąt rodzinnych. Wtedy musiałam słuchać jej marudzenia o dawnej rodzinie mojego męża. Tadek próbował uciszyć matkę, ponieważ dla niego też nie było to zbyt przyjemne, ale za każdym razem sytuacja się powtarzała.

Nie spieszymy się, żeby mieć dzieci. Nie postrzegam siebie jako matki. Cóż, mój mąż ma już syna, a teściowa była z tego zadowolona. Kiedy była żona mojego męża ponownie się rozwiodła, teściowa stała się bardziej aktywna. Zaczęła zapraszać swoją byłą synową w odwiedziny i wspominać dawne czasy. W końcu była z nich taka para… Próbowała ją za wszystko chwalić.

Sama kobieta nie miała z tym nic wspólnego – była obojętna na wszystko. Przychodziła z kultury i to wszystko.

Teściowa próbowała wzbudzić we mnie zazdrość. Dzwoniła i pytała, czy wiem, gdzie jest teraz mój mąż. Jeśli nie wiedziałam, to zakładała, że ​​był z byłą żoną. A gdy cokolwiek się działo, nalegała, by mąż pomógł tej kobiecie.

Nie jestem zazdrosna, ale prędzej czy później to wszystko zaczyna działać na nerwy. Jeśli spojrzelibyście na nich z zewnątrz, wiedzielibyście, że nie ma między nimi nic i nigdy nie będzie. Nawet jeśli poza nimi nie byłoby już nikogo na całej Ziemi. A wspólne dziecko niczego nie rozwiązuje. Mąż konsekwentnie daje pieniądze swojej byłej żonie i czasami rozmawia ze swoim synem albo przyprowadza go do nas. A była żona? Ona stroni od intryg, nie wymusza pieniędzy, nie przeszkadza w komunikacji z synem. Zachowuje się jak cywilizowana osoba. Cóż, nie wyszło, więc teraz każdy ma swoje własne życie i szanuje się nawzajem.

Ale teściowa nigdy tego nie zrozumie. Nadal spiskuje. Kiedy przestanie? Kiedy zmądrzeje? W końcu to nie ma dla niej znaczenia! Mój mąż ma nadzieję, że wszystko się uspokoi, gdy urodzę dziecko, ale tak naprawdę w to nie wierzę.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *