Mój mąż i ja mieszkamy razem od ponad pięciu lat. Urodziłam mu bliźniaczki. Pewnego dnia wrócił z pracy i jak gdyby nigdy nic, powiedział, że powinniśmy się rozstać, bo ma inną kobietę i chce z nią być. Wiedziałam od dawna, że spotyka się z kimś innym, więc byłam przygotowana na taką sytuację, można tak powiedzieć. Było mi przykro, ale spokojnie powiedziałam mu, że dzieci muszą zostać z nim, bo tutaj chodzą do szkoły i mają przyjaciół. Nie można wprowadzić w ich życie tak wiele zmian.
Jeśli chodzi o mnie, to urodziłam się na wsi. Powiedziałam, że dzieci zostaną z nim, a ja będę płacić mu alimenty i odbierać je w weekendy i zabierać do siebie.
Nie przeszkadzało mi nawet to, że jego kochanka będzie nastawiać dzieci przeciwko mnie. Oboje byli zszokowani. Oczywiście, kto chciałby zajmować się cudzymi dziećmi. Po co one były jej potrzebne? Trudno jest wychowywać swoje własne, a co dopiero cudze.
Krótko mówiąc, mój mąż postanowił oszczędzać i zatrudnić nianię dla dziewczynek. Musiał też nauczyć się zaplatać im warkocze, one to uwielbiają, a to wcale nie jest takie proste, naprawdę. Nalegały też, by bawił się z nimi lalkami i ubierał je w kolorowe sukienki. Ja teraz układam sobie życie i odwiedzam dziewczynki, a niedługo je odbiorę i zamieszkamy z moim nowym partnerem.
A Waszym zdaniem, z którym z rodziców dzieci powinny zostać po rozwodzie?