Tamtego dnia cieszyłem się, że jest ocieplenie klimatu i nie ma śniegu. Miałem do przejechania ponad sto pięćdziesiąt kilometrów, większość na szosie trzeciej kolejności odśnieżania, więc trzydzieści lat temu pewnie utknąłbym w zaspach. Ale choć szosa była czarna, to było zimno, jak to w grudniu.