Córka bardzo się obraziła na mnie i na mojego męża. Już mówię dlaczego.
Tydzień temu obchodziliśmy trzydziestą rocznicę ślubu. Nigdy z mężem nie celebrowaliśmy rocznic, nigdy nie było na to albo pieniędzy, albo czasu. Zwykle upiekłam jakieś ciasto, on dał mi kwiaty, napiliśmy się razem herbaty – ot i całe święto. A teraz postanowiliśmy pozwolić sobie na prawdziwe przyjęcie, chociaż raz w życiu. Tym bardziej, że odłożyliśmy trochę pieniędzy. Dlatego zdecydowaliśmy tak: zamawiamy restaurację, zapraszamy gości – policzyliśmy, wyszło prawie czterdzieści osób. Zamówiłam sobie piękną suknię – białą i elegancką. To była rekompensata za to, że wyszłam za mąż w prostej kretonowej sukience, którą uszyła mi moja starsza siostra – czasy były wtedy ciężkie, nie było pieniędzy. Nie mieliśmy żadnego wesela, podpisaliśmy dokumenty w urzędzie i tyle. Nie było nawet gości.
Dlatego teraz postanowiliśmy nadrobić stracony czas. Wszystkim krewnym i znajomym spodobał się ten pomysł. Wszystkim oprócz naszej córki Oliwii. A wszystko dlatego, że dwa lata temu sama wyszła za mąż. Mieliśmy z mężem pomóc jej finansowo z weselem, ale wtedy zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja – mój mąż zachorował i pilnie potrzebna była operacja. Oczywiście wszystkie zaoszczędzone środki poszły na jego leczenie. W końcu pomogliśmy opłacić ślub naszej córki, pożyczając trochę pieniędzy. Ale oczywiście ta kwota była znacznie mniejsza niż pierwotnie planowaliśmy. Córka się wtedy nie obraziła, bo rozumiała naszą sytuację.
A teraz, kiedy mąż szczęśliwie wyzdrowiał i udało nam się odłożyć trochę pieniędzy na własne święto, to córka poczuła się urażona.
– Mnie nie chcieliście takiego przyjęcia zorganizować, – powiedziała Oliwia, kiedy razem z nią przyszliśmy do restauracji, żeby uzgodnić menu. – Mój stół był skromniejszy, a restauracja nie taka elegancka. A sukienka?! Moja sukienka była tańsza niż twoja na rocznicę ślubu! Czy to jest sprawiedliwe?
– Córeczko! – próbowałam ją uspokoić. – Ale przecież wiesz, jaka wtedy była sytuacja. Chcieliśmy z tatą pomóc ci zorganizować wspaniałe wesele, ale niestety… Przecież to nie tak, że żałowaliśmy wam pieniędzy. A teraz ojciec i ja nie jesteśmy już młodzi, zdrowie tacie szwankuje. Kto wie, ile jeszcze takich rocznic przed nami. Czy przez całe życie nie zasłużyliśmy sobie na zrobienie sobie raz święta?!
Ale córka wciąż jest obrażona. Tak ją to zdenerwowało, że nawet nie przyszła na naszą uroczystość. Szkoda, że niektórym dzieciom wydaje się, że życie rodziców powinno skupiać się tylko na nich… Szkoda…