Mój Wojtek, mąż, pracuje w okolicach Berlina i wraca do domu co trzy tygodnie. I wiecie co? To jest najlepsze, co mogło mnie w życiu spotkać. A teraz moja matka na myśl, że mój brat też chce tak żyć, wpada w szał!
Pamiętam ten dzień, kiedy Wojtek przyszedł do domu i powiedział, że dostał ofertę pracy w Niemczech. Jakiś jego kolega prowadzi tam firmę, poszukuje sprawdzonych elektryków, a mój mąż od lat robi w tym fachu. Na początku myślałam, że świat mi się wali. Jak to tak? Mąż będzie tyle kilometrów stąd, a ja zostanę sama z małym dzieckiem? Ale z czasem, uwierzcie mi, zaczęłam doceniać tę sytuację.
Pierwsze co, nasza relacja zaczęła kwitnąć jak nigdy wcześniej. Ten prawie miesiąc rozłąki sprawia, że kiedy mąż wraca, to jesteśmy jak dwa gołąbki, jak nastolatki zapatrzone w siebie. Czujemy się jak na nowo zakochani. Spędzamy czas razem, chodzimy na spacery, do kina, a wieczory przy winie… Jakbyśmy dopiero co się poznali.
A wiecie, co jest najlepsze? Ten czas, kiedy jestem sama, dał mi też coś niesamowitego. Nauczyłam się doceniać własną przestrzeń i niezależność. Zajmuję się domem, dzieckiem, a nawet znalazłam czas na małe hobby – kupiłam sobie maszynę do szycia i uczę się szyć. To nic wielkiego, ale własnej roboty mam już pościel, zagłówki, zasłony. Wcześniej nawet nie pomyślałabym, że mogę mieć na to czas.
Oczywiście, są chwile tęsknoty. Wieczory, kiedy dziecko już śpi, a ja zasiadam na kanapie i przypominam sobie, jak to było, gdy Wojtek siedział obok mnie. Ale wiecie co? To też ma swoje plusy. Uczy mnie cierpliwości i doceniania tych małych chwil, które mamy razem. Jak mąż był na miejscu, to kłótnie były z byle powodu. Ja się denerwowałam, że nie zrobił prania po sobie, on był niezadowolony też non stop. A tak nie ma teraz tego. Jesteśmy zgodni jak nigdy dotąd.
Już nie wspominając, że teraz możemy sobie na wiele pozwolić. Kiedyś odkładaliśmy każdą złotówkę, a teraz i nie szkoda na zdrowe, różnorodne zakupy spożywcze, i nowe meble do domu.
Ostatnio Wojtek miał wrócić do Polski na pół roku, ale wiecie co? Postanowiliśmy, że ta rozłąka nam służy. Dzięki niej nasze małżeństwo jest silniejsze niż kiedykolwiek i nam się powodzi. Mój brat też postanowił zrobić jak mój mąż i wyjechać za chlebem za granicę. Mama jednak wpadła w szał, nie chce się na to zgodzić. Brat jest oczywiście dorosły, zrobi jak zechce, ale ona tylko wprowadza zamęt. Jak jej mówię, że z takiego wyjazdu same pozytywy, to ona na to, że żadne małżeństwo nie ma z rozłąki nic dobrego i mąż na pewno mnie zdradza.
Wiem, że to może brzmieć szalenie, ale ja naprawdę jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Tylko jak uświadomić to mojej matce…