Mój wnuk trafił do więzienia, a ja – emerytka – muszę zajmować się obcym dzieckiem

Jeszcze do niedawna moje życie było spokojne i wyważone. Mieszkam w małym miasteczku, mam tutaj na obrzeżach dom i dotychczas spędzałam większość swojego czasu w ogrodzie oraz spotykając się na kawę z sąsiadką. Moje życie jednak diametralnie się zmieniło, kiedy wnuk trafił do więzienia, a mnie odwiedziła zupełnie obca kobieta.

Mój wnuk Czarek miał wszystko: skończone technikum, pracę i całe życie przed sobą. Brakowało jedynie rodziców – ojciec wyjechał za granicę, a jak wnuk stał się pełnoletni, to matka też spakowała walizki i pojechała za swoim mężem. To ja zajęłam się opieką nad nim, chociaż był już dorosły i jedynie gotowałam mu obiady czy robiłam pranie. Wiecie, takie podstawowe domowe obowiązki. Chociaż starałam sie robić co mogłam, brak rodziców pozostawił piętno. Czarek wdał się w podejrzane towarzystwo, wychodził na długie godziny i wracał czasem nad ranem. Przestrzegałam go, żeby dał sobie spokój i uważał na ludzi, bo nie trudno jest wpaść w kłopoty, ale on nie słuchał i tylko klepał mnie po ramieniu, mówiąc: Niech się babcia nie martwi, mam głowę na karku, wiem kto jest przyjacielem, a kto nie”.

I tak właśnie wiedział, że któregoś dnia dostałam telefon z policji. Później okazało się, że Czarek brał udział w jakimś rabunku, mocno pobił niewinnego człowieka i został skazany na trzy lata więzienia. Uwierzcie mi, byłam zszokowana i zrozpaczona, gdy usłyszałam wyrok. Nie mogłam uwierzyć, że mój wnuk był zamieszany w takie przestępstwo.

Jednak nie traciłam nadziei. Odwiedzałam go w więzieniu, podtrzymywałam na duchu i pomagałam mu przetrwać trudne chwile, choć nikt do tej pory nie wie, ile nieprzespanych nocy miałam i wylałam łez. Może i ktoś powie, że jestem naiwna, ale myślę, że każdy może popełnić błąd, najważniejsze jest, aby przyznać się do winy i próbować naprawić swoje przewinienia.

Pół roku później wieczorem zapukała do moich drzwi jakaś obca kobieta. Otworzyłam, chociaż zwykle jestem ostrożna i o takiej porze nawet nie otwieram, kto wie kim jest człowiek po drugiej stronie... Trzymała w rekach maleńkie dziecko i powiedziała, że to dziecko mojego wnuka. Adres dostała od jego kolegów, musiała przyjść, bo nie ma co począć jako samotna matka.

Przenocowałam ją, chociaż miałam różne myśli. Wiedziałam, że mój wnuk spotyka się z dziewczynami, ale żadnej nigdy nie przyprowadził do domu. To była dla mnie całkowicie obca osoba. Od razu rano umówiłam się na widzenie i wszystko powiedziałam, co zaszło. Czarka to nawet nie zdziwiło, powiedział, że zna dziewczynę, ale dziecko jego nie jest.

Tylko co ja mogę teraz zrobić? Mam wyrzucić dziewczynę na bruk, bo mój wnuk wypiera się ojcostwa? Ona zapiera się, że dziecko jest na pewno jego i może zrobić nawet badania genetyczne. Twierdzi, że mówiła mu o ciąży już wcześniej, ale nawet nie chciał słuchać, a ona nie miała znikąd pomocy.

Nie stać mnie na utrzymywanie kolejnych dwóch osób, mam skromną emeryturę, oszczędzam każdy grosz. Dlatego dogadałam się z sąsiadką i od razu znalazłyśmy jej pracę na trzy godziny dziennie w sklepie spożywczym. Ucieszyła się, ale teraz to ja zostaję codziennie na kilka godzin z dzieckiem i nawet nie wiem czy jesteśmy rodziną.

Powiem szczerze, że odkąd żyję, nie byłam w takim stresie. Nie wiem czy to mój wnuk wyrósł na człowieka, który nie ma za grosz honoru i wyrzeka się własnego dziecka czy po prostu daję się bezczelnie oszukiwać młodej dziewczynie.

Czarek zgodził się zrobić test na ojcostwo, ale dopiero, gdy wyjdzie na przepustkę. Do tego czasu nic nie jest wiadome, a on tylko kręci głową i mówi, że jestem naiwna. Naprawdę już sama nie wiem komu wierzyć…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *