Żona wyjechała do Berlina zarobić na studia dla córek. Ja tęskniłem, a ona wróciła z maleńkim dzieckiem na ręku

W naszym mieście trudno o pracę, szczególnie dla kobiety, która całe życie spędziła na wychowaniu dzieci. Dlatego żona postanowiła wyjechać do Niemiec. Miała tam koleżankę, która opiekowała się starszą panią chorą na demencję. Żona miała pojechać jako zmienniczka.

Mieliśmy dwie córki, obie chodziły do liceum. Jedna była w klasie maturalnej, a druga nieco młodsza. Chcieliśmy ułatwić dziewczynom start w życiu i pomoc im wynająć mieszkanie, tak by nie musiały gnieść się w ciasnym pokoju w akademiku. Postanowiliśmy też sprawić im samochód. Często widzę na dworcach studentów dźwigających ciężkie torby z rodzinnych stron. Co innego włożyć wszystko do bagażnika i dojechać bez dźwigania pod sam adres.

Wiadomo, nie są to najważniejsze potrzeby, ale jako rodzice chcieliśmy jak najlepiej. 

Dlatego żona zdecydowała się wyjechać. Mogła zarobić szybkie i dobre pieniądze. Początkowo miało to być tylko pół roku, ale zarobki były tak wysokie, że nie chciała rezygnować.

Przez ten cały czas widzieliśmy jedynie kilka razy na kamerkach. Nawet przez telefon rozmawialiśmy rzadko. Denerwowałem się, nie miałem żony w domu ponad rok. Kto by sobie na to pozwolił?!

I tak żona po moich uporczywych namowach, wreszcie poinformowała, że wraca. Jakież było moje zdziwienie, gdy w progu z walizkami stała przede mną z małym dzieckiem w rękach.

Pociemniało mi w oczach, jakbym wiedział, co za chwilę usłyszę. Żonie zachciało się poczuć znów instynkt macierzyński i sprawiła sobie dziecko z synem swojej podopiecznej, którą się zajmowała.

Takie historie zawsze słyszałem w telewizji czy od znajomych. Nie przypuszczałbym, że coś takiego może dziać się naprawdę. Ktoś wyjeżdża zarobkowo, a tam traci głowę dla jakiegoś ocokrajowca i zostawia rodzinę. W najgorszych snach nie pomyślałbym, że to spotka mnie.

Żyję od kilku dni z myślą, czy naprawdę pieniądze rekompensują życie z dala od najbliższych? Może gdybym wtedy się nie zgodził…

A co najważniejsze, czy wybaczę żonie i czy jeszcze chcę z nią być? Tylko jak, z obcym dzieckiem pod dachem?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *