Kilka dni temu podsłuchałam rozmowę męża z teściową, nie spodziewałam się, że usłyszę coś tak nieprzyjemnego. Nie wiem co robić, nie byłam gotowa na takie okrutne słowa. Ukrywam przed mężem swoje emocje, nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich podsłuchiwałam.
Jeszcze do niedawna myślałam, że jestem dobrą żoną i matką. Cóż, najwidoczniej żyłam w błędzie, bo mój mąż i teściowa uważają, że nie ma ze mnie żadnego pożytku.
Teściowa ukradkiem w innym pokoju klepała mojego męża po ramieniu i żałowała, w jakiej to trudnej sytuacji się znalazł. Mój mąż Staszek narzekał, że jestem beznadziejną gospodynią i nie mam pojęcia o gotowaniu. To prawda, nie umiem gotować tak jak w restauracjach, ale do tej pory nikt nie narzekał na to, co przygotowuję. Mało tego, Staszek zawsze zjadał wszystko ze smakiem, nieraz nawet prosił o dokładkę.
Moja teściowa jest z zawodu kucharką, prowadziła jeszcze niedawno działalność i sprzedawała ciasta i domowe potrawy na zamówienie. Była i jest bardzo dumna ze swojego fachu. Zawsze uważała, że najważniejszym z atutów kobiety, to możliwość dawania mężczyźnie dobrego jedzenia i nie wyobrażała sobie, że jej syn zwiąże się z kimś, kto nie umie gotować tak dobrze, jak ona.
Mało tego, nie mamy z mężem jeszcze dzieci. Na początku mąż nalegał, by najpierw zarobić i odłożyć pieniądze, spłacić kredyt, a dopiero później myśleć o większej rodzinie. A teraz okazuje się, że mamy ogromne problemy… Nie mogę zajść w ciążę, przyjmuję leki, chodzę na badania, ale kto wie, czy kiedykolwiek będę mogła być matką. Poprosiłam męża, by zachował to póki co w tajemnicy, a on wszystko opowiedział swojej matce. Teściowa zaczęła rozprawiać o tym, że jej syn jest zdrowy, a to ja nie umiem dać mu dziecka. Teraz już wiem czemu od dłuższego czasu teściowa traktuje mnie gorzej, a nawet okazuje mi pogardę.
Przez tę całą sytuację czuję się coraz bardziej niepewnie w swojej roli kobiety i żony. Nie potrafię przestać myśleć o tym, co usłyszałam, a słowa mojej teściowej i męża powoli zatruwają mi codzienne życie. Czuję się beznadziejna i bezwartościowa – czy nie powinno być tak, że mąż staje zawsze po stronie żony?
Od samego początku byłam zawsze miła dla rodziny swojego męża i starałam się jak najlepiej zachowywać, ale na nic było to wszystko, bo teściowa już od przekroczenia progu dawała mi jasno do zrozumienia, że nie jestem mile widziana u boku jej syna. Zawsze zwracała uwagę na mój sposób gotowania, porządkowania domu i ogólnie na każdy aspekt życia.
Nawet któregoś razu, nie wiedząc co zrobić, poruszyłam ten temat ze Staszkiem, który stwierdził, że nie powinnam brać do serca tego, co mówi matka i zawsze powinnam dać jej dobre słowo. Nawet kazał mi kupić czekolady i nowe zasłony dla matki, miała dzięki temu patrzeć na mnie bardziej przychylnym okiem. Starałam się postępować zgodnie z zaleceniami męża, ale krytyka ze strony teściowej nie ustawała, a teraz już wiem dlaczego…
Nic dziwnego, że teściowa mnie nie znosi, skoro mój mąż biega do niej poskarżyć się na żonę. Czy jakikolwiek rozsądny mężczyzna tak się zachowuje? Jak ma być dobrze w naszym małżeństwie, skoro teściowa jest jego nieodłącznym elementem? Przecież nie porzucę z tego powodu męża, ale nie umiem już dłużej znieść takiego poniżania. Co zrobić jeśli nawet rozmowa nie pomaga?