Od dwóch lat, próbuję dogadać się z córką męża z pierwszego małżeństwa. Jednak w ten weekend, ona ostatecznie i nieodwołalnie mnie dobiła. Nie chciałam się kłócić z mężem. Odwróciłam się, zabrałam syna i pojechałam do swoich rodziców. Ostrzegłam męża, żeby nie pozwolił córce, postawić więcej nogi w naszym domu. Obraził się, ale ja nie zamierzam zmieniać zdania.
W czasie, gdy poznałam Adama, miał już za sobą nieszczęśliwe małżeństwo, po którym została mu dziesięcioletnia córka. Od kilku lat był rozwiedziony. Nie musiałam nawet próbować rozbijać tego związku.
Zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy pobrać się niemal natychmiast. Przez pierwszy rok, kiedy byliśmy razem, mój mąż nie prosił o kontakt z córką, a ja sama nie wyszłam z inicjatywą. Dlaczego miałabym chcieć mieć kontakt z dzieckiem, które nie było dla mnie zbyt miłe? Wiedziałam, że to dzięki jej matce i babci. Nastawiały dziecko na to, że ojciec ma nową rodzinę i teraz nie będzie mógł wydawać na córkę za dużo pieniędzy.
Rzeczywiście tak było. Po ślubie odbyliśmy z Adamem poważną rozmowę o tym, że to trochę nie w porządku jest wydawać na dziecko prawie wszystkie zarobione pieniądze. Mój mąż ma dobre dochody i alimenty na córkę płacił dosyć duże. Nie odmawiał jej jednak niczego. Nie bardzo mi się to podobało, bo naszej rodzinie zostawały grosze, które nie wystarczały na życie.
Udało nam się porozumieć. Adam płacił alimenty, dawał córce prezenty na święta, opłacał wycieczki, ale miał przestać dawać pieniadze na drobne zachcianki Diany, których było dużo.
Do tego dochodziła moja ciąża. Mój mąż doskonale zdawał sobie sprawę, że nasze wspólne dziecko też trzeba wychować i zapewnić mu byt. Oczywiście nikt nie zmuszał go, aby zapomniał o swoim pierwszym dziecku. Wszystko jednak musi mieć umiar, a nie spełnianie każdej zachcianki córki.
Po urodzeniu syna, mój mąż marzył o tym, by jego dzieci z różnych małżeństw, zaprzyjaźniły się ze sobą. Nie wierzyłam w powodzenie tego pomysłu. Byli bardzo różni, a Diana bardzo nie lubiła swojego brata.
Próbowałam przemówić mężowi do rozsądku, ale on był uparty. To było dla niego ważne, bo kochał własne dzieci jednakowo. W końcu poddałam się, gdy mój syn miał sześć miesięcy. Diana przyjechała do nas w odwiedziny, aby spędzić czas z bratem. Od tego momentu, zaczęła się również moja komunikacja z dziewczynką. Nie mogłam ignorować jej obecności. Ona jednak była z góry nastawiona przeciwko mnie przez swoją matkę i babkę.
Nieco później, zaczęłam zauważać, że próbuje być złośliwa. Przypadkowo rozlała moje perfumy, dotykała moich ubrań brudnymi rękami, rozsypała sól. Mój mąż był pewien, że wszystko dzieje się przez przypadek. Jednak chytra mina Diany mówiła sama za siebie, to nie był przypadek. Starałam się wszystko znosić, ale w ten sobotni wieczór, nastąpił punkt kulminacyjny.
Był długi weekend i Adam zabrał swoją córkę, żeby została u nas na kilka dni. Jej mama gdzieś wyjechała. Nie miałam wielkiej ochoty spędzać czasu z Dianą, ale nie było wyjścia. Musiałam nawet udawać, że się cieszę z jej obecnośći. Chciałam, aby mąż był zadowolony.
Do czasu, gdy Diana była u nas w domu, zaczęłam zauważać, że mój syn częściej płacze i kaprysi. Na początku nie rozumiałam przyczyny. Potem byłam świadkiem, jak dziewczynka ciągle próbowała szczypać lub popychać małego. Wcześniej też zauważyłam siniaki, ale myślałam, że sam się uderzył. Teraz jednak było jasne, że to jego siostra go krzywdzi.
Miała teraz trzynaście lat. Powinna była wiedzieć, co jest dobre, a co złe. Nie powstrzymałam się i krzyknęłam. Dziewczyna powiedziała mi, że życzy sobie, abym zniknęła z moim synkiem. Wtedy uwaga i pieniądze jej ojca będą dla niej. Nie wytrzymałam i poszarpałam ją. Dobrze, że nie było mojego męża.
Oczywiście Adam nie był świadkiem tego dialogu. Powiedziałam mu, ale mi nie uwierzył, a Diana wszystkiemu zaprzeczyła. Moja cierpliwość się skończyła. Ostrzegłam ją, żeby więcej nie przychodziła do naszego domu. Wzięłam dziecko i pojechałam na kilka dni do rodziców.
Kiedy wróciłam do domu, czekał na mnie mąż, który uznał, że wszystko zmyśliłam. Jego córka przysięgała, że to się nigdy nie wydarzyło. Nie przekonywałam go i nie próbowałam niczego udowadniać. Wyraziłam swoje zdanie, że Diana nie może już nigdy postawić stopy w naszym domu. Jeśli mąż się nie zgodzi, złożę pozew o rozwód. Dobro mojego własnego syna jest dla mnie ważniejsze.