Z Natalią zapoznała mnie nasza wspólna koleżanka. Nie mogę powiedzieć, że szalałem za nią. Nie wiem jak i dlaczego, ale zaczęliśmy się spotykać. Bardzo mnie kochała, a ja o tym wiedziałem. To chyba jej miłość trzymała mnie przy niej, a nie moje uczucia. Moja dziewczyna była prawdziwą nudziarą. Potrafiła zepsuć mi cały dzień komentarzem, że moje włosy nie układają się w odpowiedni sposób, albo że źle się ubrałem do teatru.
Kiedyś Natalia poprosiła mnie o zwrot tortu, który kupiłem dla nas na dzień zakochanych. Jej zdaniem, było w nim za mało nadzienia i uznała, że nie będzie tego jadła. Tak było ze wszystkim. Rok później, nagle zaczęła mówić o ślubie, a ja zrozumiałem, że nie będę mógł z nią żyć, nie dam rady.
Owszem, jej uwagi wydawały się z początku dziecinne i zabawne. Nie powiem, żebym czuł sie przy niej skrępowany, ale nadal nie uważałem, że mogłaby zostać moją żoną. Wtedy Natalia przyniosła mi test z dwoma kreskami. Początkowo nie wierzyłem, bo teoretycznie nie mogło tak być, ale test był w moich rękach. Postanowiłem pogodzić się z myślą, że resztę życia będę musiał spędzić u boku kobiety, z którą nie wyobrażałem sobie przyszłości.
Kilka tygodni później, przyszła do nas, do biura nowa dziewczyna, Kasia. Od razu wpadła mi w oko, była ładna i miała piękną figurę. Potem poznaliśmy się i zrozumiałem, że jestem nią zainteresowany nie tylko zewnętrznie. Mieliśmy wiele wspólnych tematów, potrafiliśmy rozmawiać godzinami.
Pewnego dnia po pracy, poszliśmy do kawiarni i nie patrzyliśmy na zegarem. Nie myślałem wtedy o Natalii, najważniejsza w tym momencie, była moja nowa znajoma.
Pewnego dnia, Kasia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że musimy znowu porozmawiać. Okazało się, że dostała propozycję skompletowania zespołu do pracy, w filii naszej firmy, w innym kraju, a mnie wymieniła jako pierwszego. To była szansa, bilet do nowego życia. Kiedy powiedziałem mojej dziewczynie, że jadę w podróż służbową, zaczęła płakać, krzycząc tak głośno, że przybiegli sąsiedzi. Moi krewni i jej rodzina, zaczęli po kolei dzwonić, żądając, żebym został z Natalią.
Nie wykorzystałem więc swojej szansy i zostałem w domu. Zorganozowaliśmy szybki ślub. Dwa miesiące później, zapytałem moją żonę, dlaczego nie chciała pójść na USG i czemu nie rośnie jej brzuch. Znowu zaczęła płakać, jak można się było spodziewać i powiedziała, że pokazała mi czyjś test. Myślała, że zajdzie w ciążę zaraz po tym i wszyscy uwierzą, że to był jej test, ale tak się nie stało. Nie wybaczyłem jej tego, złożyłem pozew o rozwód. Jak zwykle, Natalia zrobiła wielkie widowisko. Potem często do mnie dzwoniła, prosząc, żebym dał jej szansę, dzwoniła też jej matka, ale ja byłem nieugięty
Od tamtej pory minęło 12 lat, a ja nadal jestem kawalerem. Nie udało mi się odnaleźć Kasi, zmieniła numer telefonu. W mediach społecznościowych też jej nie znalazłem. Nie mogłem pokochać innej kobiety, chociaż próbowałem.