Gdy dostałyśmy z siostrą spadek, sprzedałyśmy wszystko i podzieliłyśmy pieniądze na dwie części. Julia włożyła swoje pieniądze w kredyt hipoteczny. Rodzice dali im działkę, bo chcieli, żeby wybudowali obok dom. Ale ani Julia, ani jej mąż, nie chcieli mieszkać na wsi, więc postanowili ją sprzedać i zainwestować w kupno mieszkania w mieście. Z działki nie było tyle pieniędzy co trzeba, więc dobrali jeszcze pożyczkę w banku.
Na początku wszystko było dobrze, ale wkrótce moja siostra urodziła córeczkę. Dziecko było bardzo chore, więc na leczenie wydali mnóstwo pieniędzy. Jej mąż został zwolniony z pracy i zostali bez środków do życia. Wtedy jego matka zlitowała się nad nimi i zaproponowała, żeby wprowadzili się do niej, a swoje mieszkanie wynajęli, aby pokryć pozostałe raty kredytu hipotecznego.
Julia nie chciała mieszkać z teściową, ale nie było wyjścia. Dopóki była hospitalizowana z córką, wszystko było mniej więcej normalne. Jednak potem sprawy zaczęły się pogarszać. Bardzo długo ukrywała przede mną, jak naprawdę żyją, więc nie znałam szczegółów.
Teściowa dosłownie znęcała się nad synową. Szwagier był cały dzień poza domem w pracy, więc wykorzystywała okazję. W tym czasie Julia jeszcze karmiła córkę piersią, ale traciła mleko. Było to spowodowane niedożywieniem, ponieważ matka męża karmiła ją tylko makaronem lub kaszą. Synowi i sobie, kupowała mięso od rolników i robiła klopsiki, pulpeciki i sos. Tylko moja siostra nigdy nie dostała czegoś takiego.
– Czy Staszek wie, że prawie nic nie jesz? – Zapytałam Julię.
– Nie. Jak się dowie, to pokłóci się ze swoją mamą, a my narazie musimy tu jeszcze mieszkać.
– A jak ona sama je?
– Oj, bardzo różnorodnie. Jak czuję zapach w kuchni, to mi się kręci w głowie. Wszelkiego rodzaju zapiekanki, pierogi, pyzy, placki.
Matka Staszka nie wpuszczała siostry do kuchni i dawała jej tylko porcję jedzenia. Mój szwagier wszystkie zarobione pieniądze oddawał jej na jedzenie i media, więc Julia też nie mogła zjeść na mieście, ani kupić czegoś w sklepie.
Skonsultowałam to z mężem i postanowiłam zabrać moją siostrę z rodziną do siebie. Oczywiście nie mamy rezydencji, ale przynajmniej ona nie będzie głodować. Kiedy Julia zamieszkała z nami, to aż strach było patrzeć, skóra i kości. Wkrótce Staś znalazł dobrą pracę i mogli wrócić do swojego mieszkania. Zostali u nas tylko kilka miesięcy.
Moja siostra do dziś nie ma kontaktu z teściową. Nie może zapomnieć, jak została zagłodzona przez swoją krewną. Nie rozumiem, jak matka męża, może żałować synowej miski zupy, jednocześnie objadając się kotletami. Co to za człowiek?