Moja sąsiadka Marta była wychowywana tylko przez babcię. Nie ma rodziców od urodzenia, matka zmarła przy porodzie, a ojciec nie mógł znieść takiego żalu i odszedł niedługo po matce. Została jej tylko babcia, która postanowiła wziąć ją pod swoje skrzydła.
Tak się złożyło, że w liceum Marta miała romans z jakimś synem bogaczy, który był w naszym mieście na wakacjach u rodziny. Ten wakacyjny romans zaowocował. Kiedy chłopak dowiedział się, że Marta jest w ciąży, dał jej pieniądze na pozbycie się „problemu”. Ale Marta nie zamierzała tego zrobić.
Za jego pieniądze kupiła wózek i łóżeczko, a tuż przed maturą urodziła. Na świat przyszły dwie dziewczynki naraz. Babcia jako jedyna wspierała Martę w tym trudnym okresie. Wszyscy jej przyjaciele odwrócili się od niej, nauczyciele w szkole potępiali, a sąsiedzi szeptali za jej plecami. Marta zaczęła pracować w niepełnym wymiarze godzin na zmywaku, a w między czasie sprzątała ludziom mieszkania. Chwytała się każdego zajęcia, choć była bardzo zmęczona, ale musiała jakoś utrzymać swoje dwie córki, siebie, a także babcię. Kiedy dziewczynki poszły do przedszkola, babcia namówiła Martę, by poszła na studia. Dziewczyna najpierw protestowała, ale później stwierdziła, że babcia ma rację i się zgodziła. W dzień się uczyła, a wieczorami nadal zmywała naczynia w kawiarni.
Marta miała opory przed pójściem na studia, ponieważ była parę lat starsza od innych studentów. Tam poznała Adriana, który był w jej wieku. On wcześniej był w wojsku i dopiero po zakończeniu służby postanowił zdobyć wyższe wykształcenie. Oboje byli starsi od swoich kolegów z grupy, inaczej patrzyli na świat i byli bardziej poważni. Z tego powodu na zajęciach zawsze trzymali się razem. Marta myślała, że traktuje ją po prostu jak koleżankę, ale okazało się, że chłopak czuje coś więcej. Po zakończeniu pierwszego roku, Adrian wyznał Marcie swoje uczucia, które okazały się wzajemne. Wcale nie przerażał go fakt, że Marta miała już dwoje dzieci. Para zamieszkała razem. Adrian również znalazł pracę, a w wolnych chwilach zajmował się dziewczynkami, które traktował jak własne córki. Po skończeniu studiów wzięli ślub, a Marta urodziła trzecie dziecko – tym razem chłopca. Tak powstała duża i silna rodzina.