Ja i moja żona mieszkamy w wynajętym mieszkaniu, na razie nie planujemy kupować własnego. Teściowej to się nie podoba: ciągle nalega, abyśmy wzięli kredyt hipoteczny.
– A jeśli zechcecie mieć dziecko, to też będziecie skakać po wynajmowanych mieszkaniach? – zapytała.
– Mamo, daj spokój, rozwiążemy to bez ciebie, – uprzejmie odpowiedziała moja żona.
– Ja na waszym miejscu posłuchałabym osoby doświadczonej, ja wiem lepiej niż wy, – zapewniała teściowa.
Ignorowałem wszystkie jej rady. Ale teściowa nie poddawała się. Za każdym razem, gdy odwiedzała nas, rozmowa skręcała w kierunku kredytu hipotecznego. Pewnego wieczoru teściowa przyszła do nas nie z cukierkami, jak zwykle, ale z dokumentami i kluczami.
– Oto, Asiu, dokumenty na wasze mieszkanie, – zaskoczyła teściowa. – Nie wytrzymałam i wzięłam dla was kredyt hipoteczny, ale płacić będziecie wy.
– Co to za samowolka? Powinnaś była nas zapytać, czy tego potrzebujemy! – powiedziałem ostro.
– Tak, mamo, dlaczego to zrobiłaś bez naszej wiedzy?! – podchwyciła mój ton żona.
– Ja to za was załatwiłam, z resztą radźcie sobie sami, oto dokumenty na mieszkanie, tam jest kwota pierwszej raty, – kontynuowała teściowa, jak gdyby nigdy nic. – Teraz się złościcie, a potem jeszcze podziękujecie mi.
Teściowa jest przekonana, że zrobiła dobrą rzecz, ale tak naprawdę tylko wepchnęła nas na ogromną finansową minę.
Następnego dnia żona i ja usiedliśmy, by przemyśleć sytuację. Wynajmowane mieszkanie było wygodne i przestronne, ale zawsze brakowało nam poczucia stałości. Z drugiej strony, zaciągnięty przez teściową kredyt hipoteczny był dla nas zobowiązaniem, którego się nie spodziewaliśmy.
W naszych głowach roiło się od pytań: Czy stać nas na spłatę tego kredytu? Czy chcemy mieszkać w tym miejscu? Czy nasze plany dotyczące rodziny i kariery będą kompatybilne z tym nowym obciążeniem finansowym?
Postanowiliśmy porozmawiać z teściową, aby wyjaśnić jej nasze obawy i niezadowolenie z jej decyzji. Przy kolejnej jej wizycie, przy herbacie i ciastkach, starannie wyjaśniliśmy nasze stanowisko. Żona, zawsze bardziej dyplomatyczna, zaczęła:
– Mamo, doceniamy twoją troskę i pragnienie, abyśmy mieli własne mieszkanie, ale decyzja o kredycie hipotecznym powinna być podjęta wspólnie. To duże zobowiązanie finansowe i emocjonalne.
Teściowa słuchała uważnie, choć jej mina wyrażała pewien niepokój. Kiedy skończyliśmy, na chwilę zapadła cisza.
– Rozumiem wasze obawy, – zaczęła powoli. – Może faktycznie pospieszyłam się z decyzją. Ale pomyślałam, że to będzie dla was dobra motywacja, by zacząć myśleć o przyszłości.
Rozmowa ta była początkiem długiego procesu rozwiązywania tej skomplikowanej sytuacji. Na początek postanowiliśmy skonsultować się z doradcą finansowym, aby lepiej zrozumieć, jakie mamy opcje.