Mój tata ożenił się po raz drugi. Jego nowa wybranka od razu mi się nie spodobała: było w niej coś odpychającego. Jeśli chodzi o emocje, nawet tacie rzadko mówiła słowa czułości. Czasem bywało, że się uśmiechnęła, podała herbatę, zapytała o sprawy, ale wszystko to wydawało się być sztuczne.
Często odwiedzałam ich w dzieciństwie; weekendy, wakacje, wyjazdy mojej mamy. Tata zawsze pracował i musiałam spędzać cały czas z Teresą. Starała się być dla mnie wyrozumiała – na tyle, na ile to było możliwe w stosunku do cudzego dziecka. Nie mieli własnych dzieci. Z uwag Teresy było wiadomo, że problem leżał po jej stronie, a ja byłam żywym przypomnieniem o jej kobiecej niezdolności.
Po skończeniu szkoły zaczęłam spotykać się z tatą rzadziej. Problem z wakacjami sam się rozwiązał z wiekiem. Nie nalegał na spotkania, a ja się nie narzucałam. Czasem nie dzwoniliśmy do siebie przez pół roku. Ale kiedy dochodziło do rozmowy, tata chciał wiedzieć wszystko o moim życiu.
Dowiedziałam się, że pięć lat temu kupili mieszkanie. Sprzedali stare mieszkanie taty, gdzie kiedyś mieszkaliśmy razem jako rodzina z mamą, i kupili większe. Teresa miała też swoje mieszkanie, ale jej kombinacje z mieszkaniami były zdumiewające. Pomimo, że tata kupił mieszkanie za pieniądze pochodzące ze sprzedaży starego, nowe mieszkanie było zapisane jako ich współwłasność, a Teresa zachowała swoje.
Niestety mój ojciec niedługo po tym zmarł. Nie miałam kontaktu z jego żoną przez rok po pogrzebie. Po tym czasie Teresa zaprosiła mnie do nich, chciała porozmawiać ze mną na poważne tematy: chodziło o spadek. Domyślałam się, że będzie prosiła, żebym zrezygnowała i opowiadała bajki, że nie mam prawa do ojcowskiego majątku.
Mama ostrzegała, żebym nie odpuszczała. Wkrótce będę brać ślub i bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję pieniędzy. Bałam się spotkać z Teresą. Nawet nie chciałam iść do notariusza; wydawało mi się, że to nie jest zbyt poprawne: oni tam mieszkali z tatą, a ja przyjdę i zacznę coś dzielić. Za życia taty nie byłyśmy zbyt blisko. W końcu nie mogłam dłużej odwlekać spotkania i poszłam do kawiarni porozmawiać z nią. Zauważyłam, że się postarzała, choć nie widzieliśmy się tylko rok. Schudła, a jej spojrzenie wygasło. Spędziłyśmy w kawiarni zaledwie pół godziny, a potem rozeszłyśmy się. Do domu wracałam zamyślona.
Moja mama w tym czasie nie traciła ani chwili: dzwoniła do wszystkich, szukając pieniędzy. Przed mamą leżała karteczka z nazwiskami i sumami, a sama rozmawiała przez telefon ze swoim wujkiem, prosząc go o pożyczkę. Gdy się rozłączyła poprosiła mnie żebym zapisała, że wujek da pięć tysięcy. Po zapytaniu jej, po co nam te pieniądze, wyjaśniła, że na adwokata, który pomoże mi odzyskać majątek po tacie.
-Potrzebujesz adwokata, aby odzyskać wszystko, co ci przysługuje zgodnie z prawem, co do grosza! – krzyczała.
-Odwołaj wszystko, nie potrzebny mi żaden adwokat – westchnęłam i opowiedziałam rodzinie o spotkaniu z Teresą.
Oczekiwałam od Teresy wszystkiego, ale nie tego:
– Twój tata chciał, aby to mieszkanie przeszło na ciebie. Nie zdążył nic sformalizować, tak wyszło. Chcę, abyśmy razem poszły do notariusza. Jesteś jego jedyną córką i chętnie zrezygnuję z mojego udziału na twoją korzyść – wyjaśniła.
W kawiarni Teresa w ciszy tłumiła łzy i nie patrzyła mi w oczy. Tą jedną frazą powiedziała wiele: jak bardzo kochała tatę, skoro tak łatwo zrezygnowała z kilkuset tysięcy zł, tylko dlatego, że tata chciał zostawić mieszkanie mnie.
– Oj, ona jeszcze sto razy zmieni swoje zdanie! Na wszelką okoliczność zatrzymam te pieniądze! – Mama nie chciała uwierzyć w intencje Teresy.
Pieniądze na adwokata, pożyczone od całej rodziny i przyjaciół, leżały u mamy w domu kilka miesięcy, zanim nie objęłam spadku.
Druga żona taty nie oszukała mnie.
Tata zawsze mówił, że jego pierwsze małżeństwo było błędem i teraz skłaniam się ku temu, że miał rację. Natomiast nie pomylił się wybierając drugą żonę. Nie zerwę kontaktu z Teresą, wręcz przeciwnie, spróbuję poprawić z nią relacje. Chociaż już się przeprowadziła, coraz częściej rozmawiamy. Może kiedy urodzi mi się dziecko, będzie w stanie go zaakceptować jako wnuka ukochanego męża? Niesprawiedliwe, że taka przyzwoita kobieta nigdy nie będzie miała prawdziwych wnuków. Miałam dużo czasu, aby zaakceptować drugą żonę taty. Szkoda, że zdecydowałam się na to tak późno. Ale lepiej późno niż wcale.