– Mamuś, no co ty? Znowu pieczesz pierogi. Powinnaś zamiast tego jeść sałatę i jabłka. Spójrz na siebie w lustrze! Czy tak ci dobrze?
– A co ja mam do tego? Widziałam siebie. Jestem niewysoka i puszysta. To ty wychodzisz za mąż, nie ja. Po co ja mam się stroić?
– I dlatego ubierasz się jak starsza pani. To na twojej głowie to co?
– Co u mnie na głowie? Ach to. To są włosy! —zażartowała mama.
— Śmieszne, mamo, bardzo śmieszne. Porozmawiamy później, umówiłam się na spotkanie z Olą.
Ola była przyjaciółką Marty z dzieciństwa. Dzieliły się wszystkim, nawet najgłębszymi sekretami.
— Co się dzieje, przyjaciółko? Jesteś jakaś smutna?
– Tak, jestem smutna. Widziałaś matkę Artura. Jest trenerką fitness. Szczupła, wysoka, a jak się ubiera? Stylowo! Zadbana … idealna kobieta.
— I co?
— I to, że Artur chce poznać moją mamę, ale ja tego nie chcę dlatego, że ona tak wygląda.
– Och, przestań. Twoja mama Natalia, jest super. Pysznie gotuje, a jak śpiewa. Wszystko, co powiedziałaś, można poprawić. Pójdziemy do salonu, kupimy ładne ubranie i to wszystko.
— Ale mówią „jeśli chcesz zobaczyć swoją przyszłą żonę, spojrzyj na teściową”. Widząc ją, Artur zrezygnuje z poślubienia mnie. Marta była już bliska płaczu. Ola ją przytuliła.
— Kochana, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Marta i Artur spotkali się na ulicy. Zderzyli się, bo obydwoje patrzyli w telefon. Długo się śmiali. Zaczęli się spotykać i przyjaźnić, a potem to przekształciło się w coś więcej i po pół roku Artur oświadczył się Marcie. Wszystko zmierzało do ślubu, tylko Marta jeszcze nie zapoznała go z matką, ale wkrótce to miało się zmienić.
W wyznaczony dzień rano Marta zaciągnęła mamę do salonu. Przeszła wszystkie zabiegi pielęgnujące i odmładzające.
— Nie wiedziałam, że dbanie o urodę jest takie trudne. Lepiej iść do pracy. — mówiła mama.
Kupiła dla mamy piękne ubranie, perfumy i biżuterię, aby dopełnić obraz.
Artur przyjechał popołudniu z kwiatami. Siedzieli i długo rozmawiali. Okazało się, że umie grać na gitarze. Grał, a mama Marty śpiewała. Artur wyszedł od nich późno wieczorem, zauroczony matką narzeczonej. Tydzień później zaprosił Martę i jej mamę do wiejskiego domku swoich rodziców, aby i oni mogli się poznać. Mama Marty upiekła ogromny, pyszny tort i pierogi. Godzinę po poznaniu bawili się, śmiali, jakby znali się od dawna. Rodzice Artura poprosili mamę Marty, aby zaśpiewała swoją ulubioną piosenkę. Ojciec chłopaka tańczył cały czas, raz z żoną, raz z mamą Marty raz z narzeczoną syna.
Spędzili cudowny wieczór.
— Natalio, jak pysznie gotujesz! A jak śpiewasz. Jesteś bardzo utalentowaną osobą. Powiem ci, że ci zazdroszczę. Jesteś wolną osobą, możesz jeść, pić co chcesz i wyglądasz dobrze, a ja jestem ciągle na diecie. Tego nie można, tamtego nie można. Mam tego dość. To, dlatego ciągle jestem w złym humorze, — mówiła matka Artura, zachłannie pochłaniając pierogi, — Ciągle chodziłam głodna, a ja chcę jeść”.
Wieczór minął cudownie. W drodze do domu Marta zrozumiała, że była złym dzieckiem. Jak mogła wstydzić się matki? Nie jest gruba i brzydka, ale najlepsza, piękna, z poczuciem humoru i utalentowana.