Córka z mężem zamieszkali u mnie, a ja nie miałam nic przeciwko. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o ich krętym i podstępnym planie

Sama wychowałam trójkę dzieci. Mój mąż niespodziewanie odszedł z tego świata, a ja nie chciałam wiązać się już drugi raz, bo nie miałam na to czasu. Moi rodzice i teściowa mi pomagali, ale i tak było bardzo ciężko. Starsza córka ma teraz 28 lat, a dwójka moich młodszych dzieci ma po 20 lat, mieszkają w innym mieście, studiują, pracują i nie potrzebują mojej pomocy. Moi synowie bliźniacy zawsze byli bardziej niezależni i zorganizowani niż moja córka. Córka studiowała na niestacjonarnych studiach, ja płaciłam za jej naukę. Po obronie dyplomu znalazła pracę, poznała chłopaka i wyszła za mąż. Wydawało się, że wszystko u nich dobrze, żyli spokojnie.

Cieszyłam się, że wreszcie będę mogła żyć dla siebie, ale pewnego razu córka z mężem zwrócili się do mnie z prośbą o zamieszkanie u mnie, aby oszczędzać na nowe mieszkanie. Wcześniej mieszkali w wynajętym mieszkaniu.

Zaczęliśmy mieszkać razem i początkowo wszystko było dobrze. Pomagali mi i żyli spokojnie, ale potem zaczęli przyprowadzać swoich przyjaciół, wracali do domu późno, robili hałas i organizowali awantury. To mnie niepokoiło, bo jestem starszą osobą i chciałam żyć w ciszy i spokoju, przynajmniej przez jakiś czas.

Porozmawiałam z nimi, ale nic się nie zmieniło: wszystko toczyło się w tym samym tonie. Pokłóciliśmy się tego dnia, kiedy młodzi ze swoimi przyjaciółmi świętowali awans zięcia w pracy, a ja leżałam z migreną w sąsiednim pokoju. Każdy, kto przeszedł przez to piekło, wie, jak ciężko to przetrwać. Poprosiłam córkę, żeby wyprosiła gości i nie robiła hałasu. Była zdziwiona, ale zgodziła się. Potem przez dwa dni ze mną nie rozmawiali.

Kilka dni później moja córka przyszła do mnie z propozycją. Prosiła, żebym wzięła na siebie pożyczkę albo sprzedała moje mieszkanie, aby mogli kupić coś dla siebie. Odmówiłam, a w odpowiedzi powiedziała mi, że jestem złą matką: dobrzy rodzice zapewniają swoim dzieciom mieszkanie. Zebrali swoje rzeczy i wyjechali tego samego wieczoru. Teraz mam wyrzuty sumienia, może powinnam była im pomóc? Jak myślicie, szczególnie Ci, którzy mają dorosłe dzieci?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *