Karolina wsiadła do pociągu, który zmierzał do Gdańska. Nareszcie urlop. Przez cały rok dziewczyna marzyła o wyjeździe nad morze, o spacerach po ulicach starego miasta. Nigdy wcześniej nie była w Gdańsku. Dlatego czuła, że podróż będzie udana. Miała wiele planów na spędzanie swojego czasu. Jej rodzice nie mieli możliwości wyjeżdżania na wakacje, dlatego, gdy Karolina poinformowała ich, że jedzie, byli bardzo szczęśliwi, że marzenia ich córki się spełnią.
Gdy weszła do swojego przedziału, na przeciwległej kanapie stała duża torba walizkowa. Dziwne. Przecież nikt od dawna nie jeździ z takimi. Ale nie było tam osoby, do której należałaby ta torba. Karolina pomyślała, że pewnie siedzi gdzieś w innym przedziale – ona lub on. Zastanawiała się jak można nie obawiać się zostawiać rzeczy bez opieki. – Dobrze, że jestem już na miejscu, będę miała oko na tą torbą- pomyślała.
Pociąg ruszył. Dziewczyna przygotowała swoje miejsce do spania, bo tak jest wygodniej podróżować. Do jej przedziału nikt nie wszedł. Kiedy Karolina już drzemała, usłyszała, że coś jakby piszczy w torbie. Dziewczyna podniosła się. – Może mi się tylko wydawało; znowu cisza. Kiedy Karolina położyła się spać, piszczenie powtórzyło się. Tym razem zeszła aż na dół. Teraz piszczenie przeszło w płacz dziecka.
Dziewczyna nie mogła ustalić, skąd dochodzi dźwięk? Powoli otworzyła torbę i przestraszyła się. Nie była na to zupełnie gotowa. W torbie była kołyska z malutkim dzieckiem. Maluch płakał coraz głośniej.
Karolina poszła po konduktorkę. Opowiedziała o dziecku, ale konduktorka w ogóle nie mogła zrozumieć, co dziewczyna mówi. Weszły razem do przedziału. Kiedy konduktorka zobaczyła – zaniemówiła. Razem podniosły maluszka. Pampers był mokry, ale obok znalazły paczkę z ubraniami, a także butelkę z mlekiem. Razem przebrały maluszka, konduktorka przyniosła ciepłą wodę, w której podgrzały mieszankę i nakarmiły maluszka. To był chłopiec. Taki ładny. Jak ta mama mogła zostawić swoje dziecko?
Wezwano policję. Mężczyźni wsiedli na kolejnej stacji. Zapytał Karolinę o całą sytuację, jak znalazła małego chłopca. Konduktorka przypomniała sobie, że do wagonu weszła młoda dziewczyna, niosąc tę torbę. Pomagał jej mężczyzna, który znajdował się w sąsiednim przedziale. Poszli do tego mężczyzny. Już spał. Dopiero po obudzeniu zrozumiał, o co pytają; w końcu powiedział: – Po prostu pomogłem młodej dziewczynie wnieść torbę na schody. Potem sama ją niosła. Nawet nie zwróciłem uwagi, dokąd.
Całą noc Karolina siedziała z maluszkiem na rękach. Bała się zostawić go w kołysce, aby przypadkowo nie wypadł, gdy wagon się kołysał. Mężczyzna z sąsiedniego przedziału siedział razem z dziewczyną. Nazywał się Błażej. W ten sposób się poznali. Rano, pod opieką przedstawiciela policji, przekazali chłopca w ręce opiekunek społecznych.
Błażej, tak jak Karolina, przyjechał do Gdańska na wakacje. Okazało się, że wynajęli pokoje w tym samym pensjonacie. Odwiedzali chłopca codziennie i interesowali się, jak postępuje sprawa dotycząca miejsca pobytu jego matki. Karolina i Błażej zaprzyjaźnili się. Chodzili wszędzie razem, jeździli na wycieczki i ogólnie spędzali wspólnie cały czas. Po trzech dniach poinformowano ich, że znaleziono matkę. Konduktorka rozpoznała ją jako dziewczynę, która wniosła torbę do wagonu.
Okazała się nieletnią, która urodziła w mieszkaniu, gdzie mieszkała. Potem w ten sposób postanowiła pozbyć się dziecka. Bała się, że rodzice się dowiedzą.
Błażej i Karolina wrócili do domu razem – już jako para. Postanowili się pobrać i zająć adopcją Franka – tak nazwali chłopca. A ich dalsze życie – to już inna historia.