Za każdym razem, kiedy wchodziłem do zimnych i ciemnych klatek schodowych w starych blokach, nie chciałem ich sprzątać. Ale to była moja praca, musiałem szybko dorosnąć. Gdy ojciec nas opuścił, matka zaczęła mocno pić i zapomniała o mnie. W domu rzadko można było znaleźć coś do jedzenia. Matka spotykała ze swoimi kolegami i piła, a mnie zostawiła samemu sobie. Życie było dla mnie trudne. W szkole koledzy z klasy szydzili ze mnie, bo miałem brzydkie ubrania, wszyscy nazywali mnie biedakiem, a w domu nie było miłości i wsparcia. Musiałem pracować i uczyć się. Byłem dobrym uczniem, co denerwowało wielu.
– Po co sprzątaczowi same piątki? – szydziła ze mnie koleżanka, córka bogatych rodziców.
Na początku płakałem i bardzo się tym przejmowałem, ale potem przyzwyczaiłem się do tych komentarzy.
Marzyłem o ukończeniu szkoły i pójściu na studia. Oszczędzałem pieniądze, z moich obliczeń wyszło, że powinno mi wystarczyć na początek.
Któregoś razu podczas pracy zapukałem do mieszkania, aby poprosić o napełnienie wiadra wodą. Nigdy nie lubiłem tego robić, wstyd było mi napraszać się obcym ludziom. Drzwi otworzyła starsza kobieta.
– Dzień dobry, jestem nowym sprzątaczem klatki schodowej. Chciałem prosić, jeżeli to nie kłopot, czy mogłaby Pani mi napełnić wiadro wodą – poprosiłem.
Uśmiechnęła się, napełniła mi wiadro wodą, ale nie chciała go oddać.
– Ile masz lat, dziecko? Dlaczego pracujesz? Powinieneś się uczyć, cieszyć życiem.
Byłem zaskoczony bezpośrednim pytaniem. Nie chciałem mówić o swoim życiu, o matce.
– Mama wychowuje mnie sama. Ma ciężko, więc muszę dorabiać. Ale uczę się też w szkole, teraz chodzę do liceum – uśmiechnąłem się.
Od tego czasu ta kobieta i ja staliśmy się dobrymi przyjaciółmi. Często pomagałem jej z zakupami i sprzątaniem mieszkania, ale nigdy nie chciałem wziąć od niej za to ani grosza, było mi żal schorowanej starszej osoby.
Pewnego razu poprosiła mnie, abym poszedł do sklepu, a kiedy wróciłem, w mieszkaniu był jej wnuk, Jakub. Zaczął opowiadać mi o swojej firmie, gdzie sprzedaje na cały świat różne części do samochodów, a później zaproponował mi pracę. Od razu się zgodziłem. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że można otrzymać od drugiego człowieka tyle dobrego w zamian za bezinteresowną pomoc.