Mój mąż wrócił po firmowej imprezie pijany i z całkowitą pustką w umyśle. Nawet nie wiedział, jak dotarł do domu. Wtedy na jego telefonie zobaczyłam wiadomość: „Czas z Tobą był cudowny, Króliczku! Zarezerwowałam stolik w restauracji, nie masz nic przeciwko?”.
Nazajutrz chyba pomału zaczęły wracać do niego wspomnienia…
Miałam wrażenie, że w ostatnim miesiącu wszystkie myśli Andrzeja były skupione wokół nowej, młodej współpracowniczki. Wiem, że on nigdy nie zdradził mnie, ale ta dziewczyna ciągle go uwodziła i nie dawała o sobie zapomnieć. Nie mogłam już tego znieść. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak – zostawał wieczorami w biurze, nagle wybuchał złością, nie chciał rozmawiać… Na 8 marca moja firma organizowała trzydniową imprezę poza miastem. Myślałam, że mąż uzna to za okazję, by dać upust swoim uczuciom.
Pojechałam na swoją firmową imprezę pewna, że po powrocie nie będę miała już męża. Co prawda nie wiedziałam dokładnie, co się wydarzy, ale wiedziałam, że spełnił swoją obietnicę związaną z kolacją w restauracji. Sama myśl o tym, że stałam się dla niego niewidoczna, była nie do zniesienia…
W międzyczasie ja nie miałam zamiaru walczyć o niego dłużej. Od miesiąca miałam nowego szefa – był to miły mężczyzna po 40-ce. Szef traktował wszystkich stanowczo, ale dla mnie miał miękkie serce. Czułam się zaniedbana przez Andrzeja, więc relacja z szefem dodawała mi pewności siebie. W hotelowym pokoju nawet znalazłam na stole kwiaty od niego. Był wyrozumiały, troskliwy, zawsze znajdował chwilę, by okazać mi wsparcie. Przypomniałam sobie, że Andrzej od lat nie przyniósł mi nawet suchego badyla. Ta drobna uwaga od szefa była dla mnie powiewem świeżości w monotonii dnia. Czułam się doceniana i zauważona. Miałam dość życia w cieniu Andrzeja, którego uwagę przyćmiewała młodsza koleżanka z pracy
Zaczęłam wątpić w naszą miłość. Myśl o zdradzie zdawała się być naturalna. Na wyjeździe nic między nami się nie wydarzyło, ale wiązałam nadzieję na nowy związek. A kiedy wróciłam do domu, w powietrzu unosił się zapach kolacji – to było dziwne. Stół przyozdobiony świecami sprawił, że zachwyciłam się. Andrzej, wychodząc z kuchni, przywitał mnie radośnie, wyrażając ubolewanie, że nie mógł mnie odebrać. Kolacja była przepyszna, rozmowa serdeczna. Uświadomiłam sobie, że naprawdę go kocham. Ale skąd pewność, że nie ma nic na sumieniu? Jak się dowiedzieć, by nie wzbudzić podejrzeń?