Mam 35 lat i jestem zamężna od 7 lat. Jeszcze przed ślubem ustaliliśmy z mężem, że będziemy żyć dla siebie, bez dzieci, ponieważ dzieci to duże obowiązki, a to nie jest dla mnie. Mąż chętnie się zgodził. Przez 7 lat wspólnego życia osiągnęliśmy obydwoje sukcesy zawodowe. Pracujemy na stanowiskach kierowniczych, co najmniej raz w roku wyjeżdżamy za granicę na wakacje. Możemy pozwolić sobie na drogie ubrania, smaczne jedzenie i wszystko, na co mamy ochotę. Lubię takie życie. Po 7 latach mój mąż nagle zapragnął dziecka.
Wszystko było przecież w porządku, dawno temu ustaliliśmy takie zasady. Ja nie wyobrażam siebie w roli matki przewijającej pieluchy, a on przytakiwał i mówił, że kocha mnie tak mocno, że wystarczę mu tylko ja. Z drugiej strony, kocham mojego męża i nie chcę go stracić. Dlatego nie mogę mu powiedzieć „nie”. Boję się, że znajdzie sobie inną żonę, która z chęcią urodzi mu dziecko. A tego nie chcę. Lubię życie bez zobowiązań i przywiązania. A co jeśli zostanę matką? Najpierw będę musiała siedzieć w domu, kiedy będę ciężarna, a potem nie będę mogła pojechać na wakacje, bo będę miała niemowlę.
Mąż ma dziecko z pierwszego małżeństwa, ale chce, żebyśmy mieli wspólne dziecko. Nie wiem, co teraz zrobić? Jeśli tak bardzo pragnie potomka, niech zajmuje się dzieckiem, które już ma z inną kobietą. Na razie płaci jedynie alimenty i spotyka się z synem tylko od święta. Nie chcę zmieniać swojego życia i boję się odepchnąć męża. Dla niego teraz to jest najważniejsze.
Powiedzcie, jak mam mu odmówić? Chcę, żeby wszystko było jak dawniej, przecież ustaliliśmy. Dlaczego zmieniać warunki umowy? A on ot tak po 7 latach zdecydował, że może teraz zmienić zdanie. Przecież świadomie wybrałam takie życie, dlatego od początku go ostrzegałam. Co teraz mam zrobić? Jak utrzymać rodzinę i nie odstępować od swoich zasad?