Tego roku moja matka skończy osiemdziesiąt pięć lat. W kwietniu przeprowadziła się do nas i od tego czasu ja i mój mąż jesteśmy ciągle zestresowani. Jesteśmy emerytami, mamy własne problemy zdrowotne, chcielibyśmy spokojnego i cichego życia, kontaktu z dziećmi i wnukami oraz normalnych relacji z mamą. Ale nigdy nie mieliśmy tego z nią. Teraz, myśląc o mamie, zawsze przychodzą mi na myśl jej kaprysy i to, jak traktowała wszystkich, zwłaszcza ojca. Tata pracował jako nauczyciel. Jego praca była związana z fizyką, czasem nawet wyjeżdżał na różne konferencje. Mama nigdy nie pracowała, a ponieważ tata zarabiał dużo, nasza rodzina zawsze dobrze żyła.
Mama bez zastanowienia wydawała duże sumy na zakup drogich rzeczy. Co roku nasza rodzina spędzała wakacje w różnych kurortach. Potem wysyłano mnie i brata na obozy, tata wracał do pracy, a mama jechała na kolejne wakacje z koleżankami. Tata nigdy nie miał wolnego czasu, ale mama miała go dużo. Co miesiąc odwiedzała salon fryzjerski i kosmetyczkę. Myślę, że nie kochała ojca, a do nas była obojętna, nie okazywała matczynej troski. Nigdy nie mogłam jej przytulić lub pocałować, bo mogłam zepsuć jej fryzurę lub pobrudzić modny strój. Mama zmieniała się tylko w obecności nieznajomych mężczyzn. Zawsze była zainteresowana płcią przeciwną.
Czasem ci mężczyźni, którzy odwiedzali nas, kiedy tata był na delegacji, zostawali u nas po tym, jak ja i brat poszliśmy spać. Tata wcześnie zmarł, a mama została sama. Jeszcze przez jakiś czas dbała o siebie, ale coraz mniej mężczyzn zwracało na nią uwagę. Po kilku latach zaczęła okazywać nadmierne zainteresowanie nami i wnukami, chyba próbowała nadrobić stracone młode lata.
Czasem mama opowiadała tę samą historię kilka razy. Początkowo nie przywiązywałam do tego wagi, ale kiedy takie opowieści stały się codzienne, skonsultowaliśmy się z lekarzem i po kilku badaniach stwierdził, że rozwija się u niej demencja. Nie chcieliśmy umieścić jej w specjalistycznej klinice, ale chyba będziemy musieli. Nie wyobrażam sobie, by mieszkała z nami dłużej. Boję się tylko krytyki od innych, co sobie o nas pomyślą…