Ciotka ze swoim mężem nie miała dzieci. Kiedy nadszedł czas, aby zdecydować, komu zostawić dom, zapisała część na mnie

Kilka lat temu odziedziczyłam część domu po ciotce od strony mojej mamy. Ona i jej mąż nie mieli dzieci, a dom należał w całości do niej. Nawet nie miała już krewnych, poza mną i mamą. Być może istnieją jacyś dalecy, ale z jakiegoś powodu postanowiła tak postąpić. Zostałam spadkobiercą. Kiedy ciotka zmarła, dogadałam się z jej mężem – nie sprzedaję swojej części, on mieszka w całym domu i ponosi wszystkie opłaty komunalne. Ja płaciłam tylko część podatku od ziemi na koniec roku. Po pewnym czasie pojawiła się u niego pewna kobieta. A co, dom solidny, wspaniałe miejsce, facet pracowity, zarabia, a w domu potrafi wszystko zrobić sam. I dzwoni do mnie:

– Basia, wpadnij do nas, musimy porozmawiać.

Myślę sobie, dobrze. Przyjeżdżam. W domu zamieszkała nie tylko ta pani, ale i jej córka z rodziną. Nic dziwnego: duży prywatny dom ze wszystkimi udogodnieniami, zadbany ogród, las w okolicy. Latem to ideał! I tu zaczęło się… Przede wszystkim, postanowili mnie przekonać, abym zrezygnowała z części domu.

– Niby po co Ci? I tak tu nie zamieszkasz. Masz już swoje mieszkanie.

Nie zgodziłam się, więc potem zaproponowali mi pieniądze.

Od sumy, której mi zaproponowali, aż się zakrztusiłam. Dom z dużą działką był wyceniony na pół miliona, a mi zaproponowano za połowę domu dwadzieścia tysięcy złotych. Dlaczego nagle miałabym im podarować część domu prawie za darmo? Tutaj nie wytrzymałam i po prostu odjechałam.

Najciekawsze, że mąż zmarłej ciotki nawet słowem się nie odezwał. Głównie mówiła ta kobieta i jej córka. Po kilku dniach zaczęły do mnie przychodzić telefony, już od tej córki. Dzwonili nawet w nocy. Z ostrzeżeniem Nie darujemy Ci tego, zapamiętaj!”.

Ci ludzie nie są mądrzy, bo dzwonili i pisali ze swojego numeru. Poszłam na policję i telefony ustąpiły. A teraz dostałam wezwanie do sądu. Domagają się ode mnie połowy opłat komunalnych. Ciekawa sytuacja, dlaczego mam płacić za usługi, z których nie korzystałam. Kto mieszkał lub mieszka w domu jednorodzinnym, wie, że tam płatność jest za liczniki: ile zużyłeś, tyle zapłacisz. A jak mogłam coś zużyć, skoro mieszkałam w innym mieście. I tak biegam po sądach, bo te panie zacięcie przyczepiły się do domu i ciągle próbują coś wywalczyć. Jestem już tak zmęczona tym cyrkiem, że myślę o sprzedaży swojego udziału. Niech się bawią, ale już beze mnie. Ale co powiedziałaby na to ciocia? Tak zniweczyć i oddać obcym ludziom jej majątek?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *