Ja i mąż od dawna marzyliśmy o dziecku. Ile lat spędziliśmy na leczeniu? Nawet nie chcę tego pamiętać, nic nie pomagało. Wojtek miał już syna z poprzedniego małżeństwa. Chłopiec był grzeczny, kochałam go jak własnego, ale marzyłam o swoim maluchu. Po kolacji wzięłam prysznic. Niespodziewanie poczułam się źle. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Kręciło mi się w głowie. Zadzwoniłam do siostry, która jest pielęgiarką – radziła pójść do lekarza.
W przychodni powiedzieli mi, że jestem w ciąży. Byłam tak szczęśliwa, że chciało mi się płakać. Biegiem wróciłam do Wojtka, żeby mu o tym powiedzieć. Mąż trochę się martwił, w końcu zbliżałam się do 40. Ale dziecko urodziło się duże i zdrowe. Bycie matką sprawiało mi prawdziwą przyjemność. A kiedy syn – Kacper – podrósł, przyszedł czas na szkołę.
W pracy ciągle mnie przytłaczało mnóstwo obowiązków. Później Kacper poszedł do nowej szkoły i widywaliśmy się głównie wieczorami. Pewnego dnia po pracy postanowiłam, że to ja odbiorę go ze szkoły. Poprosiłam przechodzącego obok chłopca, żeby zawołał Kacpra.
– Hej, jakaś starsza pani Cię szuka! – krzyknął do niego.
– Jaka starsza pani? – usłyszałam odpowiedź Kacpra.
Poczułam się niezręcznie i trochę przybita. Wróciliśmy do domu w ciszy, trzymając się za ręce. Gdy Kacper poszedł do swojego pokoju, opowiedziałam Wojtkowi co się stało, kiedy postanowiłam odebrać go ze szkoły. Następnego dnia to on zawiózł syna do szkoły.
– Słuchaj, mamy do pogadania. Wiem, co ten Twój kolega mówił. Niezależnie od wszystkiego, zawsze musisz stać w obronie mamy. Przecież mężczyźni zawsze mają bronić kobiet.
Wieczorem zadzwoniła wychowawczyni Kacpra.
– Pani Halino! Proszę jak najszybciej przyjść do szkoły! Dziś jeden z uczniów został pobity przez Pani syna.
Musiałam poprosić o wcześniejsze wyjście z pracy, żeby zdążyć do szkoły. Kacper, cały w siniakach, ale uśmiechnięty, stał przed nauczycielką. Obok płakał chłopiec z rozbitą wargą.
– Co się stało, synku? – spytałam, nie wierząc własnym oczom.
– On powiedział, że jesteś stara i wyglądasz jak Baba Jaga. A tata mówił, że mamy trzeba bronić, bo mężczyźni zawsze bronią kobiet. Więc dałem Kubie w kość.
W drodze do domu trzymaliśmy się za ręce. Wiadomo, musiałam go zganić, jak wróciliśmy. Ale i tak powiedziałam mu, jak bardzo jestem dumna.