Stanisław nie mówił o swoim dzieciństwie. Nie lubił go wspominać. Wiadomo, że matka, Maria, zaszła w ciążę z nim mając 17 lat, ojciec zniknął bez śladu jeszcze przed jego narodzinami. Matka traktowała syna z wrogością, przypominał jej o jej bólu. W drugim małżeństwie Maria urodziła Tamarę. To jej poświęciła całą miłość. Była rozpieszczana i obdarowywana prezentami zarówno przez matkę, jak i ojca. Stanisława teraz ignorowali we dwoje: i matka i jej mąż. Po skończeniu szkoły, Stanisław znalazł pracę i wynajął sobie mieszkanie, daleko od „rodzinnego” domu. Ukończył studia zaoczne na budowlanej uczelni wyższej, zebrał kilka osób i założył firmę. Po pewnym czasie, mała ekipa zmieniła się w znakomicie prosperującą firmę remontowo-budowlaną.
Stanisław ożenił się z Marleną, będąc już właścicielem solidnej firmy i luksusowego, dwupiętrowego domu. Mieli dwóch chłopców i żyli szczęśliwie. Tego feralnego dnia na ulicach była gołoledź. Stanisław miał wypadek samochodowy i zginął. W tym czasie jego synowie mieli pięć lat i trzy lata. Na pożegnanie ze Stanisławem pojawiła się matka. Ledwo utrzymując smutną minę, wykorzystała moment i powiedziała Marlenie: „Zgodnie z prawem, my z tobą jesteśmy równymi spadkobiercami. Podzielimy dom. Muszę zająć się moją Tamarą.” Jak powiedziała, tak zrobiła. Przez sąd zdobyła podział majątku. Zamiast sprzedawać dom, Marlena za równowartość połowy domu kupiła jej trzypokojowe mieszkanie.
Tamara dorastała, będąc egocentryczną i kłótliwą dziewczyną. Chłopcy trzymali się od niej z daleka. Maria miała nadzieję, że bogate dziedzictwo przyciągnie zalotników. Przyjaciele i koledzy Stanisława okazali się uczciwymi ludźmi. Pomogli Marlenie utrzymać firmę i nawet ją rozwijać. Jej dzieci ukończyły profilowe studia wyższe i przejęły po ojcu firmę. Tamara przekonała matkę do przepisania na nią mieszkania. Potem wysłała matkę do domu opieki, sama sprzedała oba mieszkania i wyjechała z kochankiem do Europy. Teraz Maria dzwoni do Marleny i wnuków, płacze, prosi, by nie zostawiać babci w domu starców, ale Marlena nie chce o niej słyszeć.
Z drugiej strony, boi się, że sama stanie się przykładem okrucieństwa. Tylko czy to jest okrucieństwo? Czy sprawiedliwa zemsta?