Obecnie mieszkamy w wynajmowanym lokalu i była to dla mnie wspaniała wiadomość. Ale moje szczęście nie trwało długo. Okazało się, że mieszkanie ma być zarejestrowane wyłącznie na jego nazwisko. Nawet nie będę tam zameldowana. Po pewnym czasie dowiedziałam się, że wszystko to dzieło jego matki. Twierdzi, że nie zasługuję na mieszkanie, ponieważ nie pracuję zawodowo. Jakby wychowanie dzieci i prowadzenie domu nie miało znaczenia.
Wychowujemy dwoje dzieci: dziewięcioletniego syna i siedmioletnią córkę. Nie wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim. Zajmuję się domem i dziećmi, co też jest ciężką pracą. Mój mąż pracuje jako menedżer w firmie budowlanej i ma dobre wynagrodzenie. Moi rodzice i teściowie, którzy mieszkają na wsi, pomagają nam tylko żywnością.
Dotąd mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu i wszyscy wiedzieli, że zbieramy pieniądze na własne. Byłam bardzo oszczędna, często robiąc zakupy w sklepach z używaną odzieżą czy na różnych promocjach. Mój mąż to doskonale wie.
Ale teraz dowiedziałam się, że mieszkanie ma być tylko na jego nazwisko. Nie mogę zrozumieć tego podejścia, jakby moja praca w domu nie miała żadnej wartości. Nie ukrywam, jestem zaniepokojona. Moi rodzice mnie wspierają i moja mama nawet sugeruje, żebym przekazała część obowiązków mężowi. Może gdyby musiała zajmować się tym, co robię ja,z rozumiałby, jaka to odpowiedzialność i ciężkie zajęcie.
Rozważam nawet możliwość zwrócenia się do mediatora lub prawnika specjalizującego się w prawie rodzinnym. Może zewnętrzna osoba pomoże mu zobaczyć, jakie konsekwencje prawne może mieć decyzja o zakupie mieszkania tylko na jedno nazwisko. Chciałabym też, żeby mąż zrozumiał, że chociaż nie zarabiam pieniędzy, to moja rola w rodzinie jest równie istotna i nie można jej zbagatelizować.
Sami powiedzcie, czy miałabym ten sam problem, gdybym była kobietą pracującą zawodowo, która równocześnie opiekuje się domem? Czy wtedy jego matka by mnie uszanowała? Przecież mój wysiłek i poświęcenie na rzecz rodziny również mają swoją wartość, i to nie tylko emocjonalną, ale też ekonomiczną. Czy zastanawiał się, ile by kosztowała profesjonalna opiekunka dla dzieci czy osoba sprzątająca?
Jeżeli jego matka ma wpływ na tak ważne decyzje w naszym życiu, to czy przypadkiem nie jest to czerwony alarm, że coś jest nie tak w naszym związku? To nie jest zdrowe dla naszego związku i na pewno nie sprzyja zbudowaniu wzajemnego zaufania i szacunku. Jeśli takie podejście będzie się utrzymywało, obawiam się, że przyszłość naszego małżeństwa może być zagrożona. Trudno mi uwierzyć, że moja rola w rodzinie jest tak mało znacząca. Czy warto zastanowić się nad terapią małżeńską? Ktoś z Was może mi coś doradzić?
Z drugiej strony, zastanawiam się, czy to nie jest odpowiedni moment, żeby poważnie zastanowić się nad swoją sytuacją zawodową. Może faktycznie powinnam wrócić do pracy, niekoniecznie dlatego, że potrzebuję tego, aby zasłużyć na mieszkanie, ale żeby poczuć się bardziej niezależna i zabezpieczona. Nie zawsze będziemy mogli polegać na zarobkach męża.
Przecież, gdybym ja nagle wróciła do pracy, a on by musiał podjąć część obowiązków domowych, to popadłby w złość. Wtedy zrozumiałby, jak wiele wnoszę do tego domu.
Jeżeli mieszkanie będzie na jego nazwisko, to co będzie dalej? Jakie jeszcze decyzje będą podejmowane za moimi plecami lub wbrew mojej woli?
W każdym razie, uważam, że najważniejsze teraz jest to, abyśmy znaleźli sposób na komunikację i wspólne podejmowanie decyzji. A szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak to zrobić. Nie ma w tym wszystkim miejsca na jednostronne decyzje czy wpływy osób trzecich. Jeśli nie znajdziemy rozwiązania, które będzie dla nas obu akceptowalne, może to być początek końca naszego związku. I to jest ostatnia rzecz, której bym chciała.