Miesiąc temu mąż sam powiedział Magdzie całą prawdę:
– Zdradzam cię, więc tak, plotki są prawdziwe.
– Jak mogłeś? Ona jest wychowawczynią naszego syna, czy myślałeś chociaż o dziecku, jak teraz będzie chodzić do szkoły, jak spojrzy w oczy kolegom? Nie przyniosłeś wstydu tylko sobie, przyniosłeś wstyd całej rodzinie!
– Uspokój się i usiądź, nie rób tu scen. Są jeszcze dziećmi i nic nie rozumieją, niepotrzebnie dramatyzujesz.
– A to, że teraz opuszczasz rodzinę, to jest według ciebie normalne? Dlaczego jesteś taki spokojny?
– Bo ona nie jest taką histeryczką jak ty!
Po tych słowach mąż Magdy odszedł z domu.
Moja przyjaciółka nie mogła sobie sama poradzić. Nie tylko ze smutkiem i przytłaczającymi myślami, ale i z wychowaniem dziecka. Myślała, czy nie pojechać do swojego rodzinnego miasta, do mamy, ale nie chciała opuszczać ukochanej pracy, nie chciała się wyprowadzać z mieszkania, które urządziła z taką dbałością o każdy szczegół. Wszystkie ulice były takie znajome, a synkowi tutaj się podobało.
Przyjechałam wtedy do niej, choć na co dzień mieszkam prawie 500 kilometrów od niej. Chciałam ją pocieszyć:
– A dokąd pojedziesz z dzieckiem? Lepiej najpierw pomyśl o sobie, to on niech zniknie z waszego życia, ty nie uciekaj – powiedziałam jej.
– On nawet nie zamierza. W tym mieście jest mu dobrze.
– A to dlaczego tobie ma być źle? Przenieś syna do innej szkoły, ale nie zmieniaj miasta.
– Boję się. Teraz jestem zupełnie sama bez męskiego wsparcia. Przecież wyszłam za mąż zaraz po szkole, nigdy nie żyłam sama.
– Nie bój się, pomogę ci. Stopniowo nauczysz się żyć samodzielnie i będziesz żyła lepiej niż z nim. Przecież musisz jeszcze wychować dziecko. Magda, dobrze, że odszedł. To oznacza, że w twoim życiu zacznie się nowy rozdział.