Łaziłem po sklepie z ciuchami, bo w końcu musiałem kupić sobie jakiś sweter. Szybko zwróciłem uwagę na tego faceta. Miał około trzydziestu lat, był bardzo modnie ubrany. Nawet za bardzo, jak na mój gust. I jeszcze coś odróżniało go od innych klientów. On nie szukał nowych ciuchów. Myślał o zupełnie innej zdobyczy.
Znam ten typ mężczyzn – tak zwany pies na baby. Przechadzał się dookoła, a ubrania były tylko pretekstem. Co chwilę obcinał wzrokiem jakąś dziewczynę i gdy tylko na niego zerknęła, uśmiechał się delikatnie. Na większości nie robił wrażenia, ale dwie panie odwzajemniły uśmiech. Wzruszyłem ramionami i już miałem wrócić do zakupów, gdy usłyszałem, że jakaś kobieta woła: „Andrzej, Andrzej”, a ten flirtujący elegant idzie w jej stronę. Poszedłem za nim, bo nie chciało mi się wierzyć, że przyszedł z kimś.
Widziałem, że jest jej przykro
– Podoba ci się? – atrakcyjna kobieta w jego wieku wyszła z przymierzalni i prezentowała na sobie całkiem fajne dżinsy.
– A gdzie ty będziesz w tym chodzić? – facet zrobił kwaśną minę.
– No jak to gdzie? Gdziekolwiek. To spodnie na co dzień.
– Jak na co dzień to mogą być.
– Jak to „mogą być”? Nie podobają ci się? Źle wyglądam?
– No nie wiem… Jakieś takie kopciuchowate – skrzywił się.
– Kopciuchowate?
– Poza tym nie leżą najlepiej. Do takich obcisłych dżinsów trzeba mieć…
– Co takiego? – widziałem, że biedaczka zaczyna się denerwować.
Nic dziwnego, że było jej przykro. Chyba nie pierwszy raz ją tak kontrował.
– No… zgrabniejszy tyłek. A ty masz za duży – uśmiechnął się głupkowato.
– Dzięki – w jej oczach pojawiły się łzy. – Zaraz je ściągam – schowała się za kotarą, a ja popatrzyłem na tego typa.
Fakt, że zranił jej uczucia, spłynął po nim jak po kaczce. Odwrócił się na pięcie i ruszył dalej przechadzać się wśród klientek.
Szlag mnie trafił w tym momencie. Jestem szczególnie wrażliwy na cwaniaczków, bo moja siostra wyszła za takiego właśnie typka. Przez pięć lat skutecznie obniżał jej samoocenę, a potem zostawił dla innej. Od tego czasu żigolaki działają mi na nerwy.
Postanowiłem działać. Przyszedł mi do głowy pomysł, jak dać temu elegancikowi nauczkę. Tym bardziej że jego żona w tych spodniach wyglądała naprawdę dobrze. Trzeba było jednak być prawdziwym facetem, żeby docenić takie pełne kształty. Musiałem mu uzmysłowić, że są tacy, dla których taka figura byłaby ogromną zaletą.
Poczekałem, aż kobieta wyjdzie z przebieralni i w tej samej sekundzie ruszyłem do akcji. Podszedłem i od razu ją zaczepiłem. Była kompletnie zaskoczona.
Tacy jak on są mocni tylko w gębie
– Przepraszam panią bardzo. Proszę wybaczyć, że tak bezpośrednio, ale chciałem pani coś powiedzieć.
– Słucham…
– Że wyglądała pani w tych spodniach naprawdę fantastycznie – wyznałem.
Z miejsca się zaczerwieniła. Stała i patrzyła na mnie, trochę zdziwiona, trochę speszona. Przyglądała mi się podejrzliwie.
– Proszę się nie niepokoić, nie jestem żadnym wariatem ani prześladowcą. Po prostu postanowiłem wyrazić swoją opinię. Jeśli pani to nie urazi, oczywiście.
– Nie, nie… W porządku – uśmiechnęła się blado.
– To właściwie wszystko, co chciałem pani powiedzieć. Jeśli mogę, to powiem jeszcze, że jest pani bardzo atrakcyjną kobietą i chętnie umówiłbym się z panią na kawę – zarumieniła się na te słowa.
W tym samym momencie jak spod ziemi wyrósł obok nas jej mężulek, który kątem oka musiał zauważyć, że jakiś intruz rozmawia z jego kobietą.
– O co chodzi? – zapytał, a ja wrednie się do niego uśmiechnąłem.
I właśnie wtedy ta kobieta dołączyła do mojej gry – po prostu otwarcie wyznała mężowi prawdę!
– Pan uważa, że świetnie wyglądałam w tych spodniach. A do tego chętnie by się ze mną umówił na kawę.
– Co!? – facet cały poczerwieniał.
– Tak, to prawda – przyznałem szczerze i z pewnym rozbawieniem.
Rozpętało się prawdziwe piekło. To znaczy ten facet je rozpętał. Zaczął mi wygrażać, ale ja znam takich jak on. Są mocni tylko w gębie, więc na głupich pogróżkach się skończyło. Uśmiechnąłem się jeszcze raz do tej kobiety i zobaczyłem satysfakcję na jej twarzy. Pewnie pierwszy raz od dłuższego już czasu poczuła się górą. Chociażby na krótką chwilę.
Zanim wyszedłem ze sklepu, żeby nie prowokować żałosnego gościa, jeszcze przez chwilę dyskretnie obserwowałem tę parę. On nadal się pieklił, a ona cały czas uśmiechała. A potem, gdy jemu już trochę przeszło, poszła do przymierzalni, wyszła z niej ze spodniami i udała się prosto do kasy. Płaciła z szerokim uśmiechem. Byłem z siebie naprawdę zadowolony.