“Przeżyłem trudną próbę na oceanie” – powiedział Tim Shaddock, który ostatnie dwa miesiące spędził na małej łódce. Dryfował po Pacyfiku. W podróży towarzyszył mu pies Bella.
51-latek w kwietniu wyruszył w podróż razem ze swoją suczką Bellą. Ich celem było pokonanie na niewielkiej łódce około sześciu tys. kilometrów, dzielących La Paz w Meksyku i Polinezję Francuską.
Dwa miesiące dryfowania na oceanie
Kilka tygodni po wyruszeniu w rejs Tim i Bella napotkali burzę. Nawałnica uszkodziła ich łódź, zostali też pozbawieni kontaktu ze światem. Przez kolejne dwa miesiące dryfowali po Pacyfiku. Oboje pożywiali się surowymi rybami i pili wodę deszczową. Udało się im także uniknąć oparzeń słonecznych dzięki rozciągnięciu nad łódką baldachimu.
Ratunek przyszedł, kiedy łódkę na środku oceanu zauważył helikopter. Mężczyzna trafił pod opiekę medyczną.
“Połączenie umiejętności i szczęścia”
Lekarz 51-latka w rozmowie z Nine News przekazał, że po zbadaniu okazało się, że organizm mężczyzny był w dobrym stanie. Sam Shaddock powiedział, że przeszedł na oceanie trudną próbę, ale czuje się dobrze. Potrzebuje tylko “odpoczynku i dobrego jedzenia”.
– To połączenie szczęścia i umiejętności – ocenił w rozmowie z Nine News profesor Mike Tipton, ekspert od przetrwania w oceanie. Dodał, że z pewnością nie bez znaczenia był fakt, że mężczyźnie towarzyszył w trudnych chwilach jego pies. – Żyjesz tak naprawdę z dnia na dzień i musisz zachować bardzo pozytywne podejście, aby przetrwać tego rodzaju trudy i nie poddać się – powiedział Tipton.
– Posiadanie planu, racjonowanie żywności i wody, to prawdziwy sekret przetrwania długich podróży. Trzeba sobie wyobrazić, jak ciemno i samotnie musi tam (na oceanie) być w ciągu nocy – dodał.
51-latek jest jeszcze na morzu, w drodze do Meksyku. Kiedy zejdzie na ląd, trafi na szczegółowe badania do szpitala.