Zawsze myślałam, że jestem dobrą matką. Taką, która wie, co najlepsze dla swoich dzieci, co ich wspiera i kieruje na właściwą drogę. Ale ostatnio…Zrobiłam coś takiego, aż zastanawiam się, czy nie straciłam rozumu. Zrobiłam coś niewybaczalnego i teraz siedzę z toną wyrzutów sumienia i zastanawiam się, jak to naprawić.
Wszystko zaczęło się, gdy mój przyszły zięć, Piotrek, oświadczył się mojej córce, Ani. Byłam… zaskoczona, powiedzmy. Piotrek zawsze był cichym i zamkniętym w sobie chłopakiem, zupełnie inny niż moja Ania – ona to istny wulkan energii, życia. Jak oni mogą ze sobą wytrzymać? To było dla mnie zagadką. Ale cóż, miłość nie wybiera, prawda?
Ale jedno mnie dręczyło od samego początku. Piotrek nie chce mieć dzieci. Nie mogłam tego pojąć – jak to, nie chce mieć dzieci?! Przecież to naturalna kolej rzeczy – zakochujesz się, bierzesz ślub, zakładasz rodzinę. Ania zawsze marzyła o dzieciach, od samego początku. A teraz? Teraz nagle godzi się na życie bez dzieci? W ogóle to do mnie nie docierało. To było dla mnie nie do zaakceptowania.
W mojej głowie zrodził się plan. Chciałam otworzyć oczy mojej córce. Zapłaciłam dziewczynie z internetu, żeby udawała kochankę Piotrka. Wszystko po to, żeby Ania zostawiła go. I udało się. Ania była zdruzgotana, zakończyła z nim wszystko.
Ale teraz… Teraz czuję się jak potwór. Jak mogłam zrobić coś tak okrutnego? Zniszczyłam życie mojej córki, zniszczyłam jej szczęście. Ania chodzi niczym cień, nic jej nie cieszy. Bardzo chciałam kontrolować jej życie, bo myślałam, że sama wiem, co dla niej najlepsze. Nie umiałam zaakceptować jej decyzji. Czasu nie cofnę, stało się. Wiem, że wyleje się na mnie sporo złych słów, zasłużyłam sobie na to. Gdyby nie to, że już sama nie wiem, co robić, nigdy bym o tym nie pisała. Boję się, że gdy prawda wyjdzie na jaw, stracę Anię na zawsze. Ona nigdy mi tego nie wybaczy.
Mój świętej pamięci ojciec zawsze powtarzał, że nawet w największej ciemności prawda zawsze znajdzie drogę, aby ujrzeć światło dzienne. Tylko czy wtedy u mnie nie będzie za późno? Za późno na naprawienie tego, co zepsułam. Czy powinnam pójść błagać o przebaczenie u Ani, czy lepiej zaczekać… Może kiedyś trafi na chłopaka, z którym stworzy rodzinę i będzie mi wdzięczna? Tyle pytań, a ja sama naprawdę nie wiem.