Powoli wchodzisz w dorosły świat, pierwsze pocałunki, randki, a tu… rodzice informują cię, że będziesz mieć rodzeństwo.
Myśleli, że będę szaleć ze szczęścia, a mnie po prostu ogarnęła wściekłość.
Miałam szesnaście lat i pozycję jedynaczki. Matka, jeśli chciała drugiego dziecka, mogła pomyśleć o tym wcześniej. Wszyscy żyli ciążą matki. Jeżeli ktoś z rodziny dzwonił, to tylko po to, by zapytać jak się czuje. Nikt nie zapytał jak ja się czuję, a ja czułam się nikomu nie potrzebna. Nieraz zadawałam sobie w myślach pytanie: „Jak można robić tyle szumu wokół czegoś, czego jeszcze nie ma na świecie i zapomnieć o kimś, kto był najważniejszy przez ostatnie szesnaście lat?”
Do tej pory ja byłam ich oczkiem w głowie i zawsze dostawałam wszystko co najlepsze. Wszystko co chciałam było na wyciągnięcie ręki. Całą uwagę i miłość rodziców miałam tylko dla siebie i nagle zostałam tego pozbawiona. Nie mogłam się z tym pogodzić, a złość i żal stały się nieodłącznymi elementami mojego życia. Nie mogłam znieść tego, że zostałam odstawiona na drugi tor, dlatego poprosiłam babcię, by na wakacje zabrała mnie do siebie.
Babcia się zgodziła i chyba dobrze nam się mieszkało razem, bo gdy wakacje dobiegały końca zdecydowała, że zostanę u niej na dłużej. Stwierdziła, że nie pozwoli, żebym zamiast iść na studia została niańką. Zgodziłam się na to z radością. Choć bardzo tego nie chciałam, to jednak w końcu nadszedł ten dzień i matka urodziła. Miałam brata. Rodzice od razu sfiksowali na jego punkcie. Matka rozpływała się z zachwytu, jaki to on jest piękny i mądry, a ojciec chodził dumny jak paw. Ja już całkowicie przestałam dla nich istnieć. Ich telefony do mnie były coraz rzadsze i krótsze, aż w końcu i one umilkły. Gdy zdałam maturę i miałam iść na studia babcia powiedziała:
– Słuchaj Justynko, a może by tak sprzedać gospodarstwo i kupić coś w mieście. Ja mogłabym odpocząć, a ty nie musiałabyś się tułać po stancjach.
Może z mojej strony było to samolubne, ale dobrze mi było z babcią, dlatego przyklasnęłam jej pomysłowi.
Sprzedaż udało się przeprowadzić dość szybko i wkrótce babcia stała się właścicielką dwóch mieszkań; dwupokojowego i kawalerki. W większym zamieszkaliśmy, a małe poszło pod wynajem. Pieniądze z wynajmu stanowiły dodatek do renty babci i zapewniało nam byt.
Po pewnym czasie babcia powiedziała moim rodzicom, że przepisze większe mieszkanie na mnie, a mniejsze kiedyś dostanie mój brat. Zauważyłam, że moim rodzicom nie bardzo się to spodobało.
Mijały lata, ukończyłam studia i wyszłam za mąż. Przez ten czas moja rodzina nie kontaktowała się z nami praktycznie wcale. Wiedliśmy spokojne szczęśliwe życie, gdy pewnego dnia wydarzył się wypadek, babcia potknęła się i upadając uderzyła głową w kaloryfer. Nie odzyskała przytomności i po trzech dniach zmarła. Mój świat się zawalił. Odeszła osoba, która mnie kochała i którą ja kochałam. Moja matka jeszcze przed pogrzebem powiedziała, że sądownie podważy testament, bo to wszystko powinno należeć do mojego brata.
Nic nie wskórała i ostatnia wola babci została utrzymana. Moi rodzice nie pogodzili się z wyrokiem sądu. Wszystkim, rodzinie dalszej i bliższej, opowiadają o tym, jaka to jestem samolubna i egoistyczna i jak podstępem pozbawiłam brata spadku.