Przez całe życie mieszkałam z babcią i to ona mnie wychowała. Moja mama urodziła mnie w młodym wieku i nie przeżyła porodu, a ojca nigdy nie spotkałam i nic o nim nie wiedziałam. Babcia nigdy mi o nim nie opowiadała. Żyłam z babcią i jej synem – wujkiem Krzysztofem, który był on ode mnie starszy o 12 lat. Z początku nasze relacje nie układały się najlepiej, wujek mnie praktycznie nie zauważał. Gdy miałam 19 lat, wujek zdecydował się na ślub. Babcia od razu nie polubiła jego wybranki – Maryla była od niego o 9 lat starsza i miała dwójkę dzieci. Babcia próbowała go odwieść od tego pomysłu, ale nie była w stanie go powstrzymać.
Po kłótni z babcią, wujek zostawił klucze i opuścił dom, a potem przez długi czas nie mieliśmy o nim wieści. Wkrótce rozpoczęłam studia. Uczyłam się i pracowałam, pomagając babci. Następnie przeprowadziłam się do mieszkania mamy i zaczęłam je urządzać. Równocześnie pracowałam, opłacałam rachunki babci, robiłam zakupy, generalnie opiekowałam się nią. Babcia wciąż martwiła się o swojego syna. W tajemnicy, wypytywała jego znajomych, gdzie jest i co się z nim dzieje. Wszystko z nim było w porządku. Gdy wujek skończył 40 lat, nagle wrócił do domu z tą samą walizką, którą wtedy zabrał.
Babcia, oczywiście, go przyjęła. Wujek nie miał swoich dzieci, wychowywał cudze, a kiedy wyrosły, nie potrzebowały już ojca. Teraz wujek mieszka z babcią – oczywiście, dba o nią, ale nie o mnie. Nasze relacje nigdy się nie poprawiły, trzyma mnie na dystans w zasadzie bez powodu. Kiedyś babcia sporządziła testament i wpisała mnie tam jako jedyną spadkobierczynię jej domu, Krzysiek dowiedział się o tym i żąda od swojej mamy, żeby mnie wykreśliła. Widzę, że babci jest przykro, bo nie lubi rzucać słów na wiatr… Nie wiem, co robić. Codziennie słyszę tylko żądania wujka. Czy powinnam odpuścić i odejść?