Jeden z ratowników medycznych nagrał interwencję w szpitalu wobec pani Joanny. Na wideo widać zdezorientowaną kobietę, która chwilę wcześniej zażyła tabletkę poronną i źle się poczuła. Na oddziałowej sali znajduje się w obstawie policji. Pani Joanna skarży się, że bez jej zgody zabrano jej komputer i telefon. – Pacjentka jest wzburzona z waszego powodu – mówi ratownik do mundurowych.
Na nagraniu z ukrytej kamery widać zapłakaną kobietę w szpitalnej sali. Razem z nią w pomieszczeniu są jeszcze co najmniej dwie inne osoby – ratownik, który nagrywa i policjant, którego głos słychać w tle. Pani Joanna chodzi nerwowo i rozgląda się wokół siebie. Przeczesując co chwilę włosy, powtarza mechanicznie pojedyncze frazy: “nie patrzyłam na walizkę”, “nie wyrażałam zgody”.
Nagranie z ukrytej kamery. “Nie wyrażałam zgody!”
– A pani gdzie ten komputer miała? – pyta ratownik.
– W walizce go miałam – odpowiada z załamanym głosem i próbuje odtworzyć przebieg wydarzeń: – Nie wiem, czy patrzyłam cały czas na walizkę. Byłam zestresowana, zabrali mi bez pytania z walizki komputer.
– Czyli pani mówi, że ktoś zabrał bez pani zgody? – dopytuje mężczyzna.
– Tak! Nie wyraziłam na to zgody! – mówi. Tym razem z pewnością.
Ratownik zwrócił się do trzeciej osoby w pokoju, której nie widać na nagraniu. – Mogą panowie tak robić? Do osobistych rzeczy wchodzić i sprawdzać? Bez informowania kogokolwiek? Tak pytam, bo może policję trzeba wezwać do was? – stwierdził.
“Ja pytam za moją pacjentkę”
W tle słychać głosy, ale są zbyt niewyraźne. W trakcie wtrąca się roztrzęsiona kobieta. – Byłam w karetce. Nie wiem, gdzie była moja walizka! Na nic nie wyrażałam zgody – powtarza.
– Właśnie – wtrąca się ratownik – Czy możecie wziąć na przykład moją torbę?
Na nagraniu ponownie słychać szmer, na który odpowiada ratownik: – Nie! To jest moja pacjentka, ja pytam za moją pacjentkę. W tym momencie pacjentka jest wzburzona z waszego powodu – tłumaczy.
– Proszę pana – tym razem głos policjanta wybrzmiewa – istnieje podejrzenie, że zostało popełnione przestępstwo.
– To was upoważnia? Tak? Tak? To fajnie – odpowiada sarkastycznie ratownik. Film z ukrytej kamery w tym momencie się urywa. Na koniec słychać tylko szloch kobiety.
Policja zmienia oświadczenie
Krakowska policja najpierw wydała oświadczenie w tej sprawie, później je zmodyfikowała. W najnowszym komunikacie prasowym nie znajdziemy już określeń, tj.: aborcja”, czy “usunięcie ciąży”. Jak ostatecznie całe zajście wyglądało z perspektywy policji?
W rozmowie z Interią rzecznik małopolskiej policji, młodszy aspirant Sebastian Gleń, relacjonował: – 27 kwietnia dostaliśmy zgłoszenie od lekarza psychiatrii, zadzwonił na numer 112 i poinformował nas, że jego pacjentka dokonała aborcji i chce popełnić samobójstwo. Przekazał nam adres kobiety, pod który wysłana została karetka pogotowia i patrol policji.
W rozmowie z Polsat News oświadczono, że na miejsce pojechali policjanci ponieważ “doszło do sytuacji podejrzenia popełnienia przestępstwa“. – Policjanci byli zmuszeni na miejscu zabezpieczyć laptopa oraz telefon komórkowy kobiety celem dotarcia do źródła dotarcia, z którego kobieta zakupiła te środki – tłumaczy policja.
Sprawa Joanny. Nowe oświadczenie policji
Teraz podobnych określeń nie znajdziemy już na stronie policji. Informacja prasowa została zmodyfikowana i wyraźnie skrócona. “W nawiązaniu do materiału telewizji TVN24 dotyczącego sytuacji sprzed 3 miesięcy, która miała miejsce w Krakowie informujemy, że interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia. Interwencja była zgłoszona do miejsca zamieszkania kobiety lecz potem była kontynuowana w placówkach szpitalnych” – czytamy.
“Kobieta przyznała, że zażyła środki zakupione przez internet, odmówiła jednak przekazania szczegółów dotyczących tego zakupu. W tej sytuacji, zgodnie z obwiązującym prawem (art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne – nielegalny obrót produktem leczniczym), Policja musiała zabezpieczyć nośniki (telefon komórkowy oraz laptop), z których dokonano transakcji, aby pozyskać informacje na temat osoby, rozprowadzającej produkty, mogące zagrażać życiu lub zdrowiu innych osób” – dodano.
Pani Joanna zabrała głos na antenie Polsat News. – Niech to wybrzmi – mówiła – Nie było żadnej próby samobójczej. Wręcz – w rozmowie telefonicznej deklarowałam “nie chcę sobie nic zrobić”. Policja musi stworzyć sobie jakąś narrację. Najłatwiej jest zdyskredytować słowa kobiety, mówiąc, że jest niezrównoważona – mówiła.