Moje życie rodzinne było dla mnie pełne stresu. Mój mąż był ogromnym zazdrośnikiem, kontrolującym każdy mój ruch, a życie obok niego przypominało więzienie. Nie mogłam nawet pójść do lekarza bez wcześniejszego poinformowania go. Musiałam podać wszystkie szczegóły wizyty: do którego lekarza idę, ile tam zostanę, kiedy wrócę. Wyjścia z przyjaciółkami były niemożliwe, nie pozwalał mi komunikować się z innymi ludźmi bez jego obecności. Gdy zaszłam w ciążę, bałam się powiedzieć mu o tym, ponieważ obawiałam się podejrzeń i oskarżeń, bo przecież dbaliśmy o antykoncepcję.
Zrozpaczona brakiem zrozumienia ze strony męża, postanowiłam podzielić się moją sytuacją z teściową. Byłam zaskoczona jej wsparciem. Teściowa opowiedziała mi, że w dzieciństwie mój mąż był bardzo zazdrosny o swojego młodszego brata i wykorzystując swoją fizyczną przewagę, prowokował i bił go. Teściowa współczuła mi i mówiła, że sądziła, iż jej syn po ślubie się zmieni. Radziła mi, aby się rozwieść, twierdząc, że nigdy nie da mi spokojnie żyć. Byłam świadoma, że nie mogłam po prostu wyjechać – wiedziałam, że mąż nie pozwoli mi odejść. Wymyśliłam z mamą cały plan.
Pewnego poranka zachowywałam się tak jak zwykle, aby nie wzbudzać podejrzeń. Gdy mąż poszedł do pracy, spakowałam swoje rzeczy i pojechałam na dworzec. Udałam się do cioci w sąsiednim mieście. Dzięki nowoczesnym technologiom, mogłam załatwić rozwód na odległość. Urodziłam córkę już jako wolna kobieta. Na szczęście, mąż nie próbował nas szukać. Oczywiście, czasami tęsknię za wsparciem mężczyzny, ale nie narzekam. Cieszę się, że odważyłam się na ten krok. Niedawno odwiedziła nas teściowa, chcąc zobaczyć wnuczkę. Nie mam nic przeciwko ich kontaktom, bo to wspaniała kobieta. Teraz już widzę jak brak zaufania i komunikacji może zniszczyć to, co mogłoby być źródłem radości i spełnienia. Czasami odwaga, by stanąć w obronie siebie, może prowadzić do prawdziwej wolności i nowego początku.