Od dwóch lat byłam zawsze gotowa pomóc, nawet na telefon, gdy tylko trzeba było, pędziłam jak na złamanie karku. Aż tu nagle, moja synowa, organizuje urodziny dla całej rodziny i… nie zaprasza mnie. Tak, dokładnie, nie zaprasza mnie, ale zaprasza dalekie kuzynostwo.
Na urodziny została zaproszona matka synowej, której nigdy nie ma do pomocy, rodzeństwo, moje dwie córki, czyli siostry jej męża, jakieś kuzynostwo. Prócz mnie i mojego męża. Akurat mój mąż to pewnie i tak by nie szedł, jego ciężko gdzieś wyciągnąć, ale ja z miłą chęcią spotkałabym się w takim radosnym gronie.
Na początku myślałam, że może sobie o mnie zapomniała, to delikatnie chciałam się wprosić. A ona mówi, że od jednego święta nic się nie stanie, bo ona to chce zaprosić tylko parę osób, najbliższą rodzinę.
Jak można być tak niewdzięcznym? Tyle razy rezygnowałam z własnych planów, byleby tylko oni mieli chwilę dla siebie. A teraz, gdy zapraszają bliskich, to ja nagle staję się niewidzialna? To jest po prostu bezczelność i brak szacunku.
Każdy wtorek, jak w zegarku, spędzałam z wnukiem, bawiąc się, ucząc, opiekując. Nie przeszkadzało mi to, bo przecież jak można nie kochać takich chwil?
Ale po tym wszystkim od tygodnia nie odbieram od niej telefonów. Czuję się tak zraniona i zignorowana. Pewnie teraz dzwoni, bo znowu potrzebuje, żebym zajęła się wnukiem. Ale ja już nie dam się tak traktować. Kiedyś bym podskoczyła i biegła pomóc, ale teraz? Teraz niech zobaczy co to znaczy być zdaną tylko na siebie. Nie chciała mnie na urodzinach, to teraz niech nie liczy na moją pomoc przy dziecku. Może jej mamusia pomoże, bo ja już nie pozwolę się tak wykorzystywać.
Wiecie, to boli, bo to nie tylko brak zaproszenia na urodziny. To pokazuje, jak mało się dla nich liczy. Tyle lat starałam się wkupić w ich łaski, żeby byli zadowoleni. I dla synowej staram się być jak najlepsza, żeby nie mówiła jakie to teściowe są złe. A teraz? Pokazali mi, gdzie moje miejsce. I że mój syn się nie wstawił, żeby mnie zaprosić, tez nie rozumiem.
Przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku, że nie pozwolę, aby tak mnie traktowano. Muszę postawić na swoim, choćby to miało kosztować mnie łzy i smutek. Nie można zawsze ustępować, czasem trzeba pokazać, że też ma się uczucia i nie można ich tak lekceważyć.
Przepraszam za tę gorzką opowieść, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Może ktoś z Was przeżył coś podobnego i wie, jak to boli. Ale pamiętajcie, czasami trzeba powiedzieć dość, by zachować własną godność.