Weszła niemal niezauważona. Tylko ciche skrzypienie drzwi sprawiło, że wszyscy podnieśli głowy. Rodzina właśnie jadła śniadanie. Dziesięcioletni Jacek tylko zerknął na stojącą w progu matkę i natychmiast opuścił głowę. Czteroletnia Elwira natomiast zareagowała wręcz odwrotnie – z ciekawością zerkając na kobietę. Elżbieta zakłopotana otarła jedynie kąciki ust serwetką i pytająco spojrzała na Tomasza, który powoli zaczął wstawać od stołu.
– Czego potrzebujesz? – zapytał pan domu
Kobieta, imieniem Emilia, powoli padła na kolana i szepnęła:
– Wybacz mi, Tomaszu i Wy też dzieci! Naprawdę nie mam dokąd pójść – zapłakała załamując ręce
Mężczyzna w odpowiedzi spojrzał jedynie na Elżbietę, mówiąc chłodnym tonem:
– Nakarm ją proszę. Porozmawiamy o wszystkim wieczorem, teraz nie ma na to czasu. Muszę już wychodzić do pracy.
Po tych słowach założył kurtkę i wyszedł z domu.
Elżbieta nie wiedziała, co robić i jak się zachowywać. Z jednej strony ona i Tomasz mieszkają razem od nieco ponad trzech lat. Z drugiej strony Emilia jest jego prawowitą żoną.
– Usiądź z nami. – zaproponowała gospodyni i przyniosła dla gościa porcję owsianki i herbatę
W odpowiedzi Emilia jedynie kiwnęła głową i natychmiast zaczęła jeść, bardzo szybko pochłaniając śniadanie. Wyglądała na bardzo głodną.
Jacek siedział bez ruchu, nie wiedząc, co robić. Wiedział, że to jego matka, ale nie wiedział jak powinien się zachować. Przez trzy lata, kiedy jej nie widział, bardzo się zmieniła. Jacek przypomniał sobie ją jako piękną i wesołą kobietę, a teraz przed nim siedziała stara i zagubiona postać. W końcu znalazł wyjście z krępującej sytuacji. Wyślizgną się za stołu i wyszedłem na zewnątrz.
– Jacku, gdzie idziesz? – krzyknęła za nim Elżbieta ale odpowiedzią był tylko huk zamykanych drzwi
Emilia wzięła głęboki oddech i powiedziała, spoglądając na Elwirę:
– Bardzo urosła. – następnie zwróciła się do Elżbiety – Długo już tu mieszkasz?
Elżbieta wzdrygnęła się lekko, czując nagłe, niezrozumiałe poczucie winy.
– Już ponad trzy lata. – wyjaśniła
– Podoba Ci się takie życie? – dodała Emilia
– Tak, Tomasz jest dobrym człowiekiem. Dobrze nam się żyje. Myślę, że było mu ciężko samemu, z dzieckiem… – Elżbieta nagle urwała, zdając sobie sprawę z brzmienia swoich słów – Przepraszam, nie chciałam. – dodała pośpiesznie
– No nic, to moja wina, ja zapytałam. – odparła gorzko Emilia – Pokaż mi lepiej gdzie będę mogła odpocząć.
– Oczywiście, oczywiście. Myślę, że możesz rozgościć się na kanapie w salonie. – zaproponowała Elżbieta – My nie będziemy Ci przeszkadzać, pójdziemy nakarmić kury. Prawda Elwirko?
Emilia jeszcze z drugiego pokoju usłyszała jak Elwira głośnym szeptem zapytała:
– Mamo, a kim jest ta Pani?
Na co Elżbieta odparła szybko i karcąco:
– Ćśś, cicho teraz. Tata odpowie Ci gdy wróci z pracy.
W pracy przyjaciel Tomasz natychmiast zauważył, że z mężczyzną jest coś nie tak i zapytał:
– Tomaszu, co jest? Co robiłeś całą noc skoro wyglądasz dziś jak duch?
– Wcale mnie to nie bawi, Stefanie. – westchnął Tomasz – Mam bardzo poważny problem. Wygląda na to, że Emilia wróciła.
– Widzę, że zrobiło się naprawdę poważnie. – powiedział zaskoczony Stefan – Co teraz z tym zrobisz? Mam nadzieję, że nie postanowiłeś stać się jej wybawcą? Pamiętaj co Ci zrobiła, jak zostawiła Cię samego z córką, wyjeżdżając z Jackiem. A potem i tak Ty musiałeś się nim zająć. Zważając na okoliczności nikt nie będzie robił Ci przez to wyrzutów. W końcu to Elżbieta okazała serce Tobie i obcym dla niej dzieciom mimo, że wcale nie musiała. Pamiętaj, że to ona wyciągnęła Cię z tamtego ciężkiego okresu.
– Wiesz, że nic nie pozostało z dawnej Emilii? – powiedział Tomasz, zatopiony w swoich myślach – Wygląda jak cień dawnej siebie, życie naprawdę musiało dać jej w kość.
Dawniej, Emilia, we wsi była znana jako pierwsza piękność. Blond warkocz, niebieskie oczy. Wielu mężczyzn zabiegało o jej względy. Tomasz także po cichu wzdychał do niej ale nie oceniał wysoko swoich szans. Nie uważał siebie za szczególnie atrakcyjnego, miał za to inne cenne zalety – był niezwykle wierny i niezawodny, nigdy nie łamał danego wcześniej słowa.
Emilia krążyła w rozmowach większości młodych chłopców ale sama zdawała się tego nie zauważyć. Miała burzliwy romans z Zygmuntem, synem wójta. Nie została jednak uznana przez jego rodzinę. Mimo to para planowała razem ślub gdy nagle Zygmunt, niespodziewanie, został wysłany do miasta na drugi koniec kraju. Rodzice chłopaka uzasadniali to złym stanem zdrowia jego ciotki, którą miał się zająć. Zygmunt i Emilia rozstali się.
Emilia wyraźnie wtedy przygasła, zniknęło z niej całe życie, usychała jak gałązka. Chłopcy rywalizowali ze sobą, aby zwrócić jej uwagę. Ale ona tylko kręciła głową. Nawet gdy przychodziła na tańce, stawała cicho w kącie i patrzyła w podłogę. Pewnego dnia Tomasz poszedł za nią i zobaczył, jak wchodzi do lasu i gorzko płacze, przytulając brzozę.
Podszedł bliżej, chciał zachowywać się cicho ale bezskutecznie, nadepnął na gałąź, która głośno chrupnęła. Emilia krzyknęła przerażona.
– Nie bój się Emilio. – powiedział wtedy chłopak – To ja, Tomasz.
Dziewczyna otarła łzy rękawem.
– Obserwujesz mnie? Dlaczego to robisz?
– Na to wygląda. – odpowiedział zawstydzony Tomasz – Co Ci się stało? Dlaczego płaczesz?
Usiadła na pniu i zaśmiała się smutno
– Skoro już tu jesteś to powiedz mi dlaczego jestem taka niegodna? Dlaczego rodzice Zygmunta są przeciwko mnie? Myślisz, że pojechał do miasta do ciotki? Ciotki! Ha, ha! Ukryli go przede mną. I jak teraz żyć, Tomaszu? Chyba zostało mi tylko się utopić! – znowu zaczęła płakać
Wtedy Tomasz, kryjący długo swoje uczucia wybuchł:
– Będę Cię kochać całe moje życie! Słowa złego ode mnie nie usłyszą! Wyjdź za mnie!
– Tak? Teraz tak mówisz, a potem postanowisz uciec? – odparła gorzko dziewczyna
– Nigdy! Co by się nie działo nigdy nie łamię raz danego słowa!
Ślub był skromny, para postanowiła zaprosić jedynie najbliższych. Obecna na uroczystości babcia Tomasza powiedziała mu gdy zostali sami:
– Kochanie, co Ty robisz? Chcesz poślubić kobietę, która Cię nie kocha! Nie będziecie szczęśliwi.
Tomasz jednak nikogo wtedy nie słuchał, był zaślepiony prawdziwą i szczerą miłością.
Dokładnie osiem miesięcy później Emilia urodziła syna. Dopiero wtedy opowiedziała powód, dla którego były chłopak odszedł tak szybko i postanowił wyjechać do miasta.
– Jak dowiedział się o mojej sytuacji, poszedł do rodziców. – wyjaśniła Emilia – Oni powiedzieli mu, że nie potrzebują takiego ciężaru i obowiązku więc ma mnie rzucić i wyjechać do miasta. Byłam załamana ale wtedy mi się oświadczyłeś i pomyślałam, że to idealna okazja bym nie została sama ani by nikt z wioski nie mógł mnie potem wyśmiać. Wybacz mi. Jeśli chcesz, odejdę. Wezmę mojego syna i wyprowadzimy się od Ciebie.
Tomasz oczywiście był wściekły i rozżalony. Nie sądził, że kobieta oszuka go w taki sposób.
– Uznam Twojego syna, będzie także mój. – powiedział Tomasz – A ty jesteś moją legalną żoną. Zapomnijmy o przeszłości
Wtedy właśnie Emilia po raz pierwszy pocałowała go prawdziwie szczerze. Zaczęli żyć jak wszyscy inni. Sześć lat później urodziła się Elwirka. Tomasz był szczęśliwy. Chociaż kochał Jacka jak własnego syna to córeczkę natychmiast pokochał jeszcze mocniej.
Elwirka miała zaledwie sześć miesięcy gdy zaczęły krążyć opowieści o tym, że Emilia jest widywana ze swoim byłym chłopakiem – Zygmuntem. Tomasz postanowił skonfrontować kobietę z tymi historiami, a ona bardzo szybko przyznała się, że jest to prawda.
– Wiesz, wciąż ciągnie mnie do niego. – wyznała wtedy – Wiem, że jesteś lepszy, bardziej niezawodny, ale nie mogę nic ze sobą zrobić.
– To co zamierzasz teraz zrobić? – zapytał sucho Tomasz
– Zygmunt zaproponował bym wprowadziła się do niego, do miasta razem z Jackiem. Wie, że to jego syn i chce się nami zająć. Elwirę chciałabym zostawić wraz z Tobą. Zygmunt jej nie potrzebuje.
Emilia odeszła. Przez cały rok nie było żadnych wiadomości od niej i Jacka. Dopóki Tomasz nie został wezwany na komisariat. Toczyło się postępowanie przeciwko Emilii i Zygmuntowi i Tadeusz został wezwany by zajął się Jackiem jako, że został zarejestrowany jako jego ojciec. Inaczej chłopiec trafiłby do domu dziecka. Wściekły na Emilię Tomasz natychmiast postanowił zająć się synkiem, za którym bardzo tęsknił.
Elżbieta już wtedy z nim mieszkała. Była czymś na kształt dobrego ducha mężczyzny, odmieniając jego świat na lepszy. Najpierw przychodziła pomóc Elwirce. Gotowała i zajmowała się domem. Kilka razy zostawała na noc, kiedy dziewczynka była chora. Wszyscy mówili: „Trzymaj się jej, jest dobra.” Cóż, mężczyzna poddał się tym radom. Tylko jeden raz powiedział – „Zostań” – a ona została. A kiedy przyprowadził Jacka przyjęła go jak własnego synka.
Emilia obudziła się po drzemce, Elżbieta w tym czasie cicho krzątała się w kuchni szykując kolację. Nie było Jacka, widocznie czekał na ojca na ulicy. Elwirka bawiła się lalką. A potem kobiety usłyszały ciężkie kroki na schodach. Tadeusz przyszedł. Zjedli cichą kolację a kiedy dzieci poszły spać, mężczyzna rozpoczął rozmowę.
– Elżbieta jest dla mnie jak żona, mimo, że nie jesteśmy oficjalnie małżeństwem. Ty Emilio jesteś mi już zupełnie obca. Jeśli nie masz jednak dokąd pójść możesz zostać z nami w domu. Jest ciepło, jest co jeść, będziesz musiała pomagać jednak w pracach domowych. Dostawimy Ci łóżko w salonie. Jeśli dzieci będą chciały odnowić z Tobą kontakt to nie zabronię im tego. A teraz chodźmy wszyscy spać. Jest już późno. – powiedział mężczyzna i wstał od stołu
Tak zaczęli żyć. Oddzielnie ale i trochę razem. Emilia zaczęła znów powoli wyglądać jak dawna ona ale Tomasz starał się nie patrzeć już w jej kierunki. Był teraz z inną kobietą. Dzieci coraz chętniej kontaktowały się z mamą i tylko Elżbiecie ciężko było się w tym odnaleźć. Nie mogła odejść bo zakochała się w Tomaszu i dzieciach ale spojrzenie jej partnera na tę sprawę nie podobały się jej. Bała się, że dawne uczucia odżyją. Dwie partnerki tego samego mężczyzny. I tylko Bóg wie, jak utkać ten węzeł trudnych relacji.