Ta historia wydarzyła się, gdy mój przyjaciel i ja mieliśmy po 19 lat. W tym wieku uczucia są silne, wydaje się, że miłość oraz nienawiść są już na zawsze, emocje są jasne i ekscytujące.
Studiowaliśmy w tym czasie na drugim roku, a mój przyjaciel Andrzej poznał dziewczynę na jednej z imprez studenckich. I zakochał się. Niestety nie do końca w zdrowy sposób. Nie tylko zakochał się, ale zaczął poświęcać wszystko dla swojej Agnieszki. Myślał ciągle o niej i żył jej życiem. Szczerze mówiąc, nawet nie spodziewałem się takich pasji u mojego przyjaciela. Wcześniej zawsze była zabawny, nieco frywolny, niezależny.
Cóż, z Agnieszką na początku wszystko poszło dobrze, nawet cieszyłem się ich wspólnym szczęściem. Ale nie na długo. Jakieś dwa miesiące później, między nimi coś się zmieniło. Andrzej jakby „torturował” Agnieszkę swoją miłością, miał na jej punkcie jakiegoś rodzaju obsesję. Nie wiem dokładnie co się tam między nimi stało ale Agnieszka zostawiła Andrzeja. Całkowicie. Został usunięty ze znajomych, jego numer zablokowany, jakby nigdy wcześniej nie istniał w jej życiu.
Andrzej cały posmutniał, w dodatku był w takim stanie, że zacząłem obawiać się, że coś sobie zrobi. Postanowiłem wtedy odwrócić jego uwagę od smutnych myśli i zabrać go na jakiś czas na wieś, do moich dziadków, gdzie w otoczeniu natury mógłby na spokojnie odzyskać równowagę.
Z trudem udało mi się go przekonać do wyjazdu – spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Dojazd zajął nam kilka godzin autobusem. W końcu dotarliśmy. Wieś przywitała nas całym swoim pięknem – powietrze drżało niemal od śpiewu ptaków i brzęku owadów, las szumiał pokrzepiająco a dźwięki płynącej nieopodal rzeki koiły skołatane nerwy. Wprost idealne warunki na wyrzucanie byłej dziewczyny z głowy!
Nie było to jednak tak proste, Agnieszka dogłębnie zapadła w duszę Andrzeja. Zamiast zachwycać się okolicą, mój przyjaciel spędzał całe dnie w swoim pokoju, pogrążony w smutku. Moja babcia także zaangażowała się w wyciąganie do ze smutków – gotowała pyszne obiady, piekła ciasta, a także próbowała angażować Andrzeja w lekki prace przy gospodarstwie – jak noszenie wody czy karmienie zwierząt. W końcu tak sama została wychowana – praca uszlachetnia, a duży wysiłek pozwala wyrzucić wszelkie złe myśli z głowy. Niestety nic nie pomogło.
Wieczorami, by dodatkowo odwrócić myśli Andrzeja od złych rzeczy moja babcia opowiadała różnego rodzaju historie o okolicy i ze swojego życia. Mówiła m.in. o czarownicy z pobliskiej wioski, której wszyscy się obawiali. Podobno miała na swoim koncie wiele złych uczynków. Na słowo „czarownica” Andrzej wreszcie ożywił się – stał się wyraźnie nieufny.
– A czy ta Czarownica nadal żyje? – zapytał
– Wydaje mi się, że nie słyszałam by umarła. – babcia zamyśliła się chwilę – Jest około pięć lat starsza ode mnie. Dlaczego pytasz?
– Chciałbym wiedzieć co właściwie takiego może ona robić i gdzie mieszka? – oczy mojego przyjaciela wyraźnie rozbłysły
– Mieliśmy tu czas gdy masowo padały nam krowy i chodziły słuchy, że to jej sprawka. – zaczęła babcia – Mężczyźni w odwecie chcieli spalić jej dom lecz gdy ruszyli jeden z nich złamał nogę, miała być to przestroga… A Aldona – sprzedawczyni w naszym sklepie odmówiła jej kiedyś sprzedaży chleba. Już kolejnego dnia nagle rozchorowała się i musiało zabrać ją pogotowie. Ledwo z tego wyszła – kontynuowała w zamyśleniu – Wiem też, że ludzie chowają przed nią dzieci by ustrzec je przed „złym okiem”. Czarownica mieszka jakieś pięć kilometrów stąd, zaraz pod lasem. Potrzebujesz od niej czegoś?
– Nie nie, nic. Pytam jedynie z ciekawości. – odparł zamyślony Andrzej
Już kolejnego dnia rano, gdy się obudziliśmy dowiedziałem się, że nie mówił prawdy. Zaproponował wspólną wyprawę do Czarownicy. Na początku cieszyłem się nawet, że w końcu wykazał on jakiekolwiek zainteresowanie jednak już wkrótce miałem zmienić zdanie. Gdybym tylko wiedział jak to się skończy…